Kevin De Bruyne, Manchester City

i

Autor: East News Kevin De Bruyne

Miażdżąca przewaga Manchesteru City zdała się na nic! Tottenham urwał punkty ekipie Guardioli

2019-08-17 20:30

Hit 2. kolejki Premier League nie zawiódł! W rywalizacji Manchesteru City z Tottenhamem mieliśmy niemal wszystko, co w piłce nożnej może się wydarzyć. Choć gra zespołu z Londynu nie porywała, to Koguty były w tym spotkaniu niebywale wyrachowane. Mimo ogromnej przewagi The Citizens, Tottenhamowi udało się wywieźć remis, w czym pomógł także VAR.

Manchester City - Tottenham 2:2 (1:1)
Bramki:
Raheem Sterling 20, Sergio Aguero 34 - Erik Lamela 23, Lucas 56

Żółte kartki: Sterling

Manchester: Ederson - Walker, Otamendi, Laporte, Zinczenko - Guendogan, Rodri (78. D. Silva), De Bruyne - B. Silva (80. Mahrez), Aguero (66. Gabriel Jesus), Sterling

Tottenham: Lloris - Walker-Peters, Sanchez, Alderweireld, Rose - Sissoko, Winks (56. Lucas), Ndombele - Lamela (85. Lo Celso), Erisken (91. Skipp) - Kane

Manchester City z wysokiego "c" rozpoczął batalię o kolejną obronę mistrzowskiego tytułu. W pierwszej kolejce bardzo pewnie pokonał West Ham United. Poważniejszym sprawdzianem dla zespołu prowadzonego przez Pepa Guardiolę miała być sobotnia rywalizacja z finalistą ubiegłorocznej Ligi Mistrzów, Tottenhamem.

Bardzo szybko okazało się jednak, że The Citizens nie muszą obawiać się nikogo i rywalizację na Etihad Stadium rozpoczęli od miażdżącej przewagi. Zespół Mauricio Pochettino przez kilkanaście pierwszych minut bronił się w zasadzie we własnym polu karnym. Gospodarze z dużą łatwością przedzierali się pod bramkę strzeżoną przez Hugo Llorisa.

Udokumentowanie przewagi przyszło w 20. minucie. Genialnym dośrodkowaniem popisał się Kevin De Bruyne. Akcję z lewej strony zamknął będący w znakomitej formie Raheem Sterling. Anglik oddał strzał głową z ostrego kąta. Zdołał zmieścić jednak piłkę w długim rogu bramki i kibice Manchesteru City mogli cieszyć się z prowadzenia.

Radość ta nie potrwała długo. Zaledwie 180 sekund później na tablicy wyników widniał już remis. A wszystko za sprawą Erika Lameli. Argentyńczyk znalazł sobie trochę miejsca na oddanie strzału z dystansu. Przymierzył na tyle precyzyjnie, że Ederson nie zdołał dosięgnąć piłki, a ta wpadła do siatki. Wydaje się, że brazylijski bramkarz mógł być nieco lepiej ustawiony.

Był to jednak krótki przebłysk w wykonaniu Tottenhamu. Kolejne fragmenty pierwszej połowy należały tylko i wyłącznie do Obywateli. W 34. minucie kolejnym świetnym zagraniem popisał się De Bruyne. Tym razem płasko dośrodkował na trzeci metr, gdzie znalazł się Sergio Aguero. Napastnik The Citizens z łatwością zdobył bramkę i ponownie dał swojemu zespołowi prowadzenie.

Przewaga gospodarzy nie zmalała również na początku drugiej odsłony rywalizacji. Hugo Llorisa dwukrotnie z dystansu próbował zaskoczyć De Bruyne, ale Belgowi zabrakło nieco do szczęścia. Manchester City ponownie nie miał problemów z kreowaniem sobie dogodnych sytuacji. W jednej z nich znalazł się Bernardo Silva.

Portugalczyk na 13. metrze miał mnóstwo miejsca, aby dobrze przymierzyć, ale trafił wprost w francuskiego bramkarza Tottenhamu. A Koguty wykazały się w sobotnie popołudnie niesamowitym wyrachowaniem. Zaledwie kilka sekund po tym, jak Lucas pojawił się na boisku, wpisał się na listę strzelców dając londyńskiej ekipie wyrównanie.

Brazylijczyk doskonale zachował się w polu karnym i wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Strzałem głową posłał piłkę w długi róg bramki, a Ederson nie miał nic do powiedzenia. Manchesterowi nie pozostało nic innego, jak znów zaatakować. Ale z każdą minutą ich natarcia były coraz mniej efektywne.

LLoris długimi fragmentami był bezrobotny. Mimo tego w doliczonym czasie gry piłkę w siatce umieścił Gabriel Jesus. Radość zawodników i kibiców Manchesteru zmącił jednak arbiter. Okazało się, że Aymeric Laporte zagrał piłkę ręką w momencie strącenia jej do Jesusa. Po interwencji VAR gol nie został uznany, a spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Najnowsze