Gdy przychodził na Old Trafford, oczekiwano po nim cudów. Miał wyciągnąć Manchester z kryzysu, w który ten popadł w 2013 roku po odejściu na emeryturę sir Aleksa Fergusona. Miał być miłą odmianą po poprzednich trenerach, którzy zrobili z "Czerwonych Diabłów" pośmiewisko. Ale póki co Jose Mourinho nie ma w Manchesterze łatwego życia.
Bo jego drużyna po prostu gra słabo. Może i prezentuje całkiem ładny dla oka styl gry, ale pożytku z tego żadnego. Na dziesięć ostatnich meczów w Premier League United wygrali zaledwie dwa, tyle samo przegrali, a aż sześć zremisowali. W lidze nie potrafią zwyciężyć od trzech spotkań, bo każde z nich kończyło się remisem 1:1. Kibice "Czerwonych Diabłów" są coraz bardziej niecierpliwi, ale Mourinho ma na Old Trafford bardzo duży kredyt zaufania i nikt nie zamierza się go zbyt wcześnie pozbywać.
Mimo to liczby mówią same za siebie. Poprzedni trenerzy United - David Moyes i Louis Van Gaal - byli wyśmiewani, wyszydzani i krytykowani, zarówno przez kibiców, jak i dziennikarzy czy ekspertów. Okazuje się jednak, że patrząc tylko i wyłącznie na statystyki "The Special One" wypada jeszcze słabiej od nich! W obecnym sezonie Manchester zgromadził zaledwie 21 punktów po 14. kolejkach, a to mniej, niż w analogicznych momentach rozgrywek za czasów Szkota czy Holendra. Za Moyesa "Czerwone Diabły" miały 25 punktów po 14 meczach, a gdy trenerem był Van Gaal - 22 "oczka".
Do tej pory Mourinho nie musiał się martwić o swoją przyszłość. I w najbliższym czasie zapewne też nie będzie to konieczne. Ale jeśli Manchester dalej będzie grał tak nieskutecznie, to posada Portugalczyka może być zagrożona.