Fani The Reds krótko mogli mieć nadzieję, że defensywa The Reds, opromieniona sukcesem w Lidze Mistrzów i zwycięstwie nad Mariborem 7:0, da radę zatrzymać Harry'ego Kane'a. Anglik, autor 43 goli w 2017 roku, już w 4. minucie zgubił Dejana Lovrena oraz Joela Matipa i pokonał Simona Mignoleta. Chorwacki stoper Liverpoolu znów zaprezentował absolutny analfabetyzm piłkarski i tym razem Klopp wytrzymał ledwie pół godziny, nim wyrzucił go z boiska.
Niewiele to dało. Tottenham dwunastu minutach prowadził bowiem dwoma bramkami. Wielki mecz rozgrywał Kane, w środku pola rządził Delle Alli, a w barwach gości bodaj tylko Mohamed Salah utrzymywał tempo rywali. Zawodziła zwłaszcza linia pomocy. James Milner, Jordan Henderson oraz Emre Can w starciu z Allim czy Christianem Eriksenem przypominali amatorów.
Jurgen Klopp nie miał pomysłu na Tottenham. A Koguty punktowały przeciwników. W drugiej odsłonie do siatki Mignoleta trafił Alli i ponownie Kane. The Reds ograniczyli się jedynie do odpowiedzi Salaha, ale bliżej było gospodarzom do podwyższenia prowadzenia, niż gościom do nawiązania choćby równorzędnej walki z rywalami.
Tottenham po zwycięstwie nad The Reds zrównał się punktami z Manchesterem United. Liverpool jest natomiast dziewiąty. Gracze Kloppa tracą do lidera, Manchesteru City, dwanaście punktów.
Tottenham Hotspur - Liverpool FC 4:1 (3:1)
Bramki: Kane 4, 56, Son 12, Alli 45 - Salah 24
Tottenham Hotspur: Hugo Lloris - Toby Alderweireld, Davinson Sanchez, Jan Vertonghen, Kieran Trippier, Dele Alli, Harry Winks, Serge Aurier, Christian Eriksen (81' Eric Dier), Harry Kane (88' Fernando Llorente), Heung-Min Son (69' Moussa Sissoko)
Liverpool FC: Simon Mignolet - Joe Gomez, Joel Matip, Dejan Lovren (31' Alex Oxlade-Chamberlain), Alberto Moreno, James Milner, Jordan Henderson, Emre Can (83' Marko Grujić), Philippe Coutinho, Roberto Firmino (77' Daniel Sturridge), Mohamed Salah