Malagę prowadzi były piłkarz Realu Madryt - Michel. Nie ukrywa, że choć nie jest już związany z klubem ze stolicy Hiszpanii, to wciąż ma go w sercu. Szczególnie było to widać, gdy zmotywował swoich piłkarzy do granic możliwości, a ci w 31. kolejce sensacyjnie pokonali Barcelonę 2:0. - Real nie potrzebuje naszej pomocy - i tak będzie mistrzem. Można jednak powiedzieć, że człowiek Madrytu w Maladze poda pomocą dłoń - mówił po pokonaniu Barcy Michel.
Po tej wypowiedzi hiszpańska prasa zaczęła spekulować, czy Malaga nie podłoży się w ostatniej kolejce ligowej. Na zakończenie rozgrywek gra z ukochanym klubem Michela - Realem. Trener Malagi zarzekał się, że jest profesjonalistą i nie ma zamiaru mówić swoim piłkarzom, żeby dali się ograć jak dzieci bez walki. - To śmieszne sugerować, że mógłbym odpuścić, by pomóc swemu byłemu klubowi - skomentował.
W słowa Michela nie wierzą w Barcelonie, o czym otwarcie mówił Luis Enrique. Dodatkowej pikanterii całej sytuacji dodał wpis na Twitterze właściciela Malagi, szejka Abdullaha Al-Thaniego, któremu nie spodobały się złośliwe komentarze płynące z obozu Barcy: "Jeśli Allah pozwoli, pokonamy Real. Jednak po kłamstwach o trenerze Michelu katalońskie szumowiny nie powąchają tytułu".