Stoiczkow stał się ponownie gwiazdą we wszystkich mediach. Roześmiana twarz, duma w oczach i martwe żyrafy, zebry oraz antylopy. To wcale nie efekty klęski żywiołowej, kataklizmu czy działania nielegalnych kłuskowników. To Bułgar, który zarobił w czasie kariery zbyt wiele dolarów, nie ma co z nimi robić i płaci za to, by postrzelać sobie do bezbronnej zwierzyny.
Hristo Stoichkov launches furious defence of his horrifying safari kill pictures https://t.co/eGS7pQfZV4 pic.twitter.com/aXZNWkO7En
— The Sun Football (@TheSunFootball) 1 kwietnia 2016
Oczywiście wszystko pod kołderką pełnej legalności i przejrzystości. Strategia obrońców piłkarza jest bowiem jasna - w tamtym rejonie sawanny piłkarz mógł strzelać, bo polowania są dozwolone za niewielką opłatą. W skrócie: 300 dolarów i licencja na zabijanie rodem z filmów o Jamesie Bondzie. I niewiele zmieniają w tym względzie wypowiedzi obrońców zwierząt, którzy nazywają byłego boiskowego idola "barbarzyńcą". Przecież ludzie polowali od wieków prawda?
Barcelona - Real: Sexy CLASICO! Zobacz najpiękniejsze partnerki hiszpańskich gwiazd! [ZDJĘCIA]
Uważacie, że to normalne? Bo my mamy zdanie jak najbardziej neutralne. To znaczy, dla nas każdy może sobie postrzelać do dzikiej zwierzyny. Tylko po co się ograniczać? Raz zebra, raz antylopa, ale jak się trafi jakiś wygłodniały tygrys, to przynajmniej szanse będą wyrównane.
Hristo Stoichkov condemned after photos emerge of him alongside dead safari animalshttps://t.co/twLHERoXZv pic.twitter.com/PzBcfOwdpJ
— Telegraph Football (@TeleFootball) 1 kwietnia 2016
Liczba obronców zwierząt szybko by wzrosła.