"Super Express": - Jakie wrażenia z prezentacji? Czegoś takiego w karierze jeszcze nie przeżyłeś
Bartłomiej Pawłowski: - W Polsce za jednym zamachem prezentuje się całą drużynę, a w Hiszpanii każdy nowy zawodnik ma własną prezentację. Ze mną też tak było. Zorganizowano mi konferencję prasową, pokazałem się kibicom na boisku. Przyszło kilkuset fanów i kilkudziesięciu przedstawicieli mediów. Nie podniecam się jednak tego typu rzeczami. To część mojej pracy.
- Podobno twoją silną stroną są języki obce. W jakim mówiłeś na konferencji?
- Mogłem mówić po angielsku, ale jako że to było pierwsze spotkanie z mediami, to chciałem, abym we wszystkim został dokładnie zrozumiany. Dlatego poprosiłem o tłumacza. Ja mówiłem po polsku, a moje słowa były przekazywane na hiszpański. A z językami rzeczywiście problemów nie mam. Bardzo dobrze czuję się, mówiąc po angielsku, a niemiecki znam w stopniu komunikatywnym.
- To rzadkość wśród młodych piłkarzy. Gdzie się uczyłeś języków?
- Rodzice bardzo dbali o moją edukację. Nie mogłem studiować tylko dlatego, że ciągle się przemieszczałem jako piłkarz. Białystok, Katowice, Poznań, Łódź Ale w szkole problemów nie miałem nigdy. Choć w ostatniej klasie liceum zbyt często na lekcje nie chodziłem, bo miałem obowiązki piłkarskie, to maturę zdałem bardzo dobrze. A języki podszkoliłem również dzięki indywidualnym lekcjom.
- Teraz się przydadzą, bo trenerem Malagi jest Bernd Schuster. Zatem wypróbujesz swój niemiecki
- Nie jest tak dobry jak mój angielski, ale nie będę miał żadnych oporów.
- Różnica między Widzewem a Malagą jest ogromna? Mam na myśli infrastrukturę
- Nie przesadzajmy. W Widzewie też było gdzie trenować. Wystarczyło chcieć.
- A pod względem sportowym? Przyjechałeś do Malagi po naukę?
- Dla mnie nie ma czegoś takiego jak przyjazd po naukę. Chcę się rozwijać, grać w piłkę, a nie traktować tego jak jakiś staż. To kolejny przeskok. Gdy przychodziłem do Widzewa, miało być kolorowo i było. Sprawdziłem się, zrobiłem postępy. Transfer do Malagi to następny etap, szansa, której nie chcę zmarnować.
- Większość młodych polskich piłkarzy po wyjeździe przepada. Dlaczego z tobą miałoby być inaczej?
- Każdy przypadek jest inny. Mam nadzieję, że zarówno mentalnie, jak i piłkarsko jestem gotowy. Podjąłem to ryzyko świadomie i wiem, co mnie czeka. Chcę za jakiś czas spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że dobrze zrobiłem.
- W trakcie prezentacji wspomniałeś mecz Dortmund - Malaga w Lidze Mistrzów. Wtedy pewnie kibicowałeś jeszcze Borussii...
- Nie, bo nie oglądam meczów jak kibic, oglądam je, aby wyciągnąć z nich wnioski jako piłkarz. Choć oczywiście naszej trójce z Dortmundu kibicuję w ramach polskiej solidarności. Mam nadzieję, że kiedyś to mnie będzie można oglądać w tak ważnych spotkaniach i trzymać za mnie kciuki.
- 24 sierpnia, w meczu drugiej kolejki ligi hiszpańskiej, Malaga zagra z Barceloną. Przechodzą cię już ciarki po plecach?
- Dla mnie każdy mecz ligi hiszpańskiej będzie wydarzeniem. Nie tylko ten z Barceloną.
Bartłomiej Pawłowski
Urodzony 13 listopada 1992 roku w Zgierzu
Pomocnik/napastnik
Kluby: ŁKS (juniorzy), Promień Opalenica (juniorzy), Jagiellonia Białystok, GKS Katowice, Jarota Jarocin, Warta Poznań, Widzew Łódź, Malaga FC.
W Ekstraklasie 24 mecze - 4 gole.
Reprezentant Polski do lat 21
Zagra z Roque Santa Cruzem
Malaga FC do niedawna miała mocarstwowe ambicje. Klub sponsorowany przez katarskiego szejka doszedł w poprzednim sezonie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, gdzie odpadł w dramatycznych okolicznościach z Borussią Dortmund. W ostatnim sezonie Malaga zajęła szóste miejsce. Szejkowie przestali inwestować w klub, który popadł w finansowe tarapaty. Stracił wielu świetnych piłkarzy, najbardziej znanym z tych, którzy pozostali, jest Paragwajczyk Roque Santa Cruz. Za roczne wypożyczenie Polaka Hiszpanie zapłacili około 300 tysięcy euro. Jeśli się sprawdzi, dopłacą 700 tysięcy za transfer definitywny.