"Super Express": - W 2009 roku sprowadził pan Bakero do Polonii...
Józef Wojciechowski: - . i jako trener kompletnie mnie zawiódł. Ale co by nie mówić, jako piłkarz to jedna z legend Barcelony. Jeśli zdecydowali się zaproponować mu stanowisko dyrektora, to muszą mieć przekonanie co do jego zdolności menedżerskich. Mam nadzieję, że pomogą mu doświadczenia z Polski.
Berg na ławce trenerskiej Legii do 2018 roku: Podpisałbym umowę nawet na dłużej [WIDEO]
- Pamiętam, że Bakero sprowadził do Polonii Chilijczyka Cortesa, który miał byłćgwiazdą, a okazał się drogim niewypałem...
- Uparł się, by go mieć w drużynie. Wyszła z tego wielka klapa. Podobnie, jak z zaciągiem piłkarzy z Bełchatowa. Cóż, te transferowe wpadki nie najlepiej świadczą o jego wiedzy i rozeznaniu, ale może przez te kilka lat, które upłynęły od naszej współpracy, nabrał wprawy w wyszukiwaniu dobrych piłkarzy.
- Jaki to człowiek, dał się lubić?
- Chociaż pracował u nas ponad dziesięć miesięcy, to nie miałem z nim zażyłych relacji. Gdy przyjechał do Polski, to zaprosiłem go do domu na obiad, ale poza tym łączyły nas wyłącznie służbowe stosunki. Pamiętam, że kiedy nie zgodziłem się na zatrudnienie w Polonii jego brata, to zadzwonił do mnie po dziesiątej wieczór, był po kilku piwach. Obrażonym tonem powiedział, że odchodzi, jego obowiązki musiał przejąć dyrektor sportowy Paweł Janas. A po przerwie letniej jakby nigdy nic... stawił się do pracy. I miałem na głowie i jego, i Janasa. Wtedy całkowicie straciłem do niego zaufanie. Jak można po nocy, pod wpływem alkoholu dzwonić do szefa?! To skrajnie nieprofesjonalne, nie przystoi człowiekowi, który był gwiazdą najlepszego klubu świata, a teraz ma zostać jego dyrektorem. Ale mimo wszystko życzę mu powodzenia.