FC Barcelona jest w fatalnej formie. Drużyna z Katalonii nie ma ani wyników, ani stylu. Po wznowieniu gry po przerwie z powodu pandemii koronawirusa "Blaugrana" w czterech z dziesięciu meczów nie potrafiła odnieść zwycięstwa. Tymczasem jej bezpośredni konkurent w walce o tytuł mistrzowski - Real Madryt - zanotował komplet wygranych i już teraz jest pewny odzyskania miana najlepszej drużyny w Hiszpanii. W Katalonii zacznie się czas rozliczeń. Nie jest tajemnicą, że atmosfera w klubie jest, delikatnie mówiąc, średnia. Gorzkich słów pod adresem szefów nie szczędził już nawet kapitan drużyny Lionel Messi. Kibice mają dość zarządzania obecnych działaczy i nieudolności kolejnych trenerów.
Po czwartkowej porażce z Osasuną Pampeluna (1:2) na cenzurowanym znowu znalazł się Quique Setien. Szkoleniowiec początek w stolicy Katalonii miał niezły, ale w ostatnim czasie forma jego podopiecznych mocno spadła. Wielu fanów już teraz domaga się jego dymisji. Dotychczas niektórzy sądzili jednak, że zwolnienie szkoleniowca przed dograniem Ligi Mistrzów jest niemożliwe. Słowa samego zainteresowanego wskazują jednak na to, że taki scenariusz wykluczony nie może zostać. - Mam nadzieję, że poprowadzę zespół w Lidze Mistrzów, ale nie wiem czy tak będzie. Zgadzam się w niektórych sprawach z Messim, w tym z samokrytyką - stwierdził lakonicznie Setien.
Barcelona zamierza ROZBIĆ BANK! Wyda na piłkarza KUPĘ FORSY
Jednocześnie Quique Setien próbował się bronić i mówił, że w natłoku negatywnych myśli są również pozytywy. W takie tłumaczenie kibice jednak zbytnio nie wierzą. - Są pewne kwestie do poprawy, ale niektóre rzeczy zrobiliśmy też dobrze. Nie wyrzucałbym wszystkiego. Jesteśmy zdenerwowani, bo przegraliśmy ligę, ale teraz mamy trochę przerwy. Jestem pewny, że wyjdziemy z tego silniejsi. Do turnieju w Lizbonie, mimo ostatnich niepowodzeń, podchodzimy z dużą nadzieją - podkreślił trener FC Barcelona.