Lista grzechów popełnionych przez zarząd wicemistrzów Hiszpanii nie zmieściłaby się na kilku kartkach formatu A4. Josep Bartomeu steruje klubem jak najgorszy kapitan statku, który nie widzi, że za moment doprowadzi do wielkiej katastrofy. Ciężko znaleźć choć jedną pozytywną rzecz w działaniach prezesa na przestrzeni ostatnich miesięcy. Kolejnym kamyczkiem do jego ogródka jest najnowsza sprawa z Quique Setienem.
Zbigniew Boniek "KNEBLUJE MEDIA"?! Wydał OSTRE oświadczenie
Doświadczony szkoleniowiec został zwolniony z posady trenera Barcelony po kompromitującej porażce w Lidze Mistrzów z Bayernem Monachium. Miało to miejsce kilka tygodni temu, ale jak się okazuje, cała sprawa nie została rozwiązana do końca.Setien wypowiedzenie "na papierze" miał dostać dopiero kilka dni temu. - Po upływie miesiąca całkowitego milczenia ze strony zarządu Barcelony i po niezliczonych prośbach z naszej strony, dopiero wczoraj (16 września), za pośrednictwem burofaksu, wreszcie otrzymaliśmy oficjalny komunikat. Ujawnia on zamiar zarządu, by nie wywiązywać się z umowy o pracę z dnia 14 stycznia 2020 roku - czytamy w oświadczeniu Setiena opublikowanym na Twitterze.
Lionel Messi TUPNĄŁ NÓŻKĄ. Strzelił focha i nie zamierza odezwać się nawet słowem PRZEZ ROK
Szkoleniowiec domaga się teraz od klubu 4 milionów euro odszkodowania, a suma odpowiada zarobkom zapisanym w umowie z Barcą. Sprawa jest o tyle bardziej skomplikowana, że wpływa również na Ronalda Koemana, a więc następce Setiena. Hiszpańskie media twierdzą, że dopóki Barcelona nie dojdzie do porozumienia z byłym trenerem, Holender nie będzie mógł zasiąść na ławce trenerskiej podczas ligowych spotkań. Ciężko obecnie znaleźć gorzej zarządzany klub niż FC Barcelona.