18-letni Demir formalnie wciąż jest zawodnikiem Rapidu Wiedeń. Utalentowany młodzian dobrymi występami w austriackiej Bundeslidze wzbudził zainteresowanie wielu klubów, ale ostatecznie wyścig po jego angaż wygrała właśnie Barcelona. „Blaugrana” zapłaciła za wypożyczenie Austriaka 0,5 miliona euro, a w umowie zawarta została klauzula obowiązkowego wykupu po sezonie za kwotę 10 milionów euro, w przypadku rozegrania przez piłkarza minimum 10 meczów w pierwszym zespole.
Początkowo na Camp Nou sądzono, że Demirowi nie uda się uzbierać aż tylu spotkań, był bowiem przewidziany głównie do gry w rezerwach. Trudna sytuacja kadrowa i liczne urazy sprawiły jednak, że Austriakowi brakuje już jednak tylko jednego występu do osiągnięcia „magicznej” bariery. Działaczom z Katalonii jest to jednak wybitnie nie na rękę, w obliczu ogromnych problemów finansowych oraz potencjalnych zimowych transferów nie chcieliby oni przeznaczać aż 10 milionów euro na transfer 18-latka. W związku z tym młody skrzydłowy ostatnie trzy mecze przesiedział na ławce rezerwowych, a na wtorkowe spotkanie z Sevillą nawet nie znalazł się w kadrze meczowej. Oficjalnie z powodu problemów żołądkowych, choć spekuluje się, że prawdziwym powodem jego nieobecności jest wspomniana klauzula.
Dziennikarze „Sky” informują, że Barcelona w dalszym ciągu jest zainteresowana współpracą z Demirem, nie zamierza jednak płacić wcześniej ustalonej sumy pieniędzy. Co więcej, działacze „Blaugrany” ostrzegają Rapid Wiedeń, że jeśli austriacki klub nie zgodzi się na zmniejszenie obowiązkowej kwoty wykupu 18-latka, resztę sezonu spędzi on na ławce rezerwowych, co z pewnością nie byłoby korzystne dla żadnej ze stron. Ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że tego rodzaju szantażem działacze „Dumy Katalonii” mogą odnieść efekt odwrotny od zamierzonego.
Sam zawodnik podobno jest zainteresowany dalszym reprezentowaniem „Blaugrany”. W przypadku fiaska negocjacji pomiędzy oboma klubami z pewnością będzie jednak naciskał na zmianę klubu. Zainteresowanie jego usługami wykazują kluby niemieckie, m.in. Borussia Dortmund, Eintracht Frankfurt czy Bayer Leverkusen. Zimowy transfer wymagałby jednak wcześniejszego zakończenia wypożyczenia, na co zgodę musiałaby oczywiście wydać także Barcelona.