- Robert kupił dom na Majorce, a jego żona z dziećmi spędzali tam dużo czasu, dlatego cała sytuacja mnie nie zaskoczyła – mówi Kłos. - Kiedy wypowiedział się, że jego przygoda w Bayernie dobiegła końca, to sprawa był przesądzona. Uważam, że duży wpływ na decyzję miało niezdecydowanie i ospałość władz Bayernu, które zwlekały z rozmowami z Robertem na temat nowego kontraktu. Kłos uważa, że niemiecki klub bardzo dużo straci na odejściu Lewego. - Owszem, 50 mln euro jakie Bayern dostanie za Roberta to bardzo dużo pieniędzy, tylko czy klub z Bawarii znajdzie napastnika, który będzie strzelał przez 8 lat po 40 bramek w roku i nie będzie miał kontuzji? Dzisiaj nawet za 100 mln się nie kupi, bo nie ma takiego. Były reprezentacyjny obrońca jest optymistą co do przyszłości Lewego w klubie z Katalonii. - Jako typowa 9-tka Robert potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji. Będzie miał bardzo szybkich partnerów jak Aubameyang czy Dembele, i uważam, że budowa zespołu jaką zaplanował trener Xavi jeszcze bardziej przyspieszy, a przyjście Lewego dodatkowo zmobilizuje partnerów. Wielu zwraca uwagę na wyjątkowo długi kontrakt – najprawdopodobniej czteroletni – zaoferowany polskiemu napastnikowi przez Barcelonę.
- Tak długi kontrakt jest trochę niespodzianką, ale patrząc, że Robert nie jest kontuzjogenny, to będzie w stanie go wypełnić na wysokim poziomie. Wszystkie okoliczności, również to, że Robert ma dom na Majorce i w ciągu pół godziny będzie mógł dotrzeć helikopterem na stadion, świadczy o tym, że transfer do Barcelony był dokładnie przemyślany – dodaje Kłos.