45-letni sędzia ostatnich tygodni nie zaliczy do najlepszych w swej karierze. Przez pewien czas trwania turnieju w Katarze wydawało się, że może on być konkurentem Szymona Marciniaka i jego zespołu do poprowadzenia boju o mundialowe „złoto”. Hiszpan potknął się jednak na ćwierćfinale. W potyczce Argentyńczyków z Holendrami stracił panowanie nad boiskowymi wydarzeniami. - Nie wytrzymał emocjonalnie. W serii „jedenastek” wzięli udział zawodnicy, których już nie powinno być na boisku, bo wcześniej powinien ich z niego wyrzucić z czerwoną kartką. Do tego doszły absolutnie szkolne błędy, na poziomie okręgówki – oceniał pracę Lahoza w tym meczu Michał Listkiewicz.
Lahoz wówczas jednak samouwielbienia nie stracił. „Jestem zadowolony z pracy wykonanej przeze mnie i moich asystentów” - odpowiadał krytykom na łamach „Mundo Deportivo”. Pierluigi Collina, szefujący sędziom w FIFA, nie podzielił jednak jego opinii i jeszcze przed meczami strefy medalowej odesłał Hiszpana do domu.
Lahoz znów nawywijał
W Sylwestra kontrowersyjny arbiter poprowadził derby Barcelony i ustanowił w nich kolejny rekord, „rozdając” aż 15 żółtych kartek (w dwóch przypadkach podwójne upomnienia złożyły się na kartki czerwone). Jedną z nich obejrzał trener Barcy, Xavi Hernandez. Z kolei w środowy wieczór już po niewiele ponad kwadransie gry w pucharowym spotkaniu Linares – Sevilla wyrzucił na trybuny Jorge Sampaoliego, szkoleniowca gości!
Ważna deklaracja Lahoza
Za obydwa te mecze na Lahoza ponownie spadła fala krytyki. Do tej pory miał on do niej dość obojętny stosunek, czerpiąc przyjemność ze znajdowania się w świetle reflektorów. Tym razem jednak, jak donosi kanał TyC Sport, sędzia miał po końcowym gwizdku złożyć deklarację, że jest to jego ostatni sezon z gwizdkiem! „Mateu Lahoz ogłosił przejście na emeryturę. (…) Potwierdził, że po zakończeniu sezonu 2022/23 nie będzie już prowadził meczów” - oznajmili dziennikarze.