W historii piłki nożnej wielu było bramkarzy, którzy do perfekcji opanowali wykonywanie stałych fragmentów gry i strzelali mnóstwo goli. Wystarczy wspomnieć Brazylijczyka Rogerio Ceniego czy Paragwajczyka Jose Luisa Chilaverta. Artur Boruc z pewnością do grupy takich golkiperów nie należy, ale niewykluczone, że swój ostatni mecz w reprezentacji okrasi wpisaniem się na listę strzelców.
Skąd w ogóle taki pomysł? Na jednym z filmików ze zgrupowania, jakie regularnie pojawiają się na kanale "Łączy Nas Piłka", Piotr Zieliński i Paweł Wszołek rozegrali pożegnalny mecz Boruca w grze FIFA 18. I zawodnik Bournemouth nie tylko strzegł swojej bramki, ale też zdobył dwa gole. W związku z tym podczas ostatniej konferencji prasowej dziennikarze postanowili zapytać selekcjonera Adama Nawałkę, czy bierze pod uwagę scenariusz, w którym golkiper podchodzi do "jedenastki". Odpowiedź była tajemnicza, ale też nieco zaskakująca.
- Artur doskonale wykonuje rzuty karne, wiem to z treningów. Wiele razy podchodził do "jedenastek" i pewnie je wykonywał. Natomiast to już są tajemnice szatni, taktyki przed meczem. I teraz nie zdradzę, kto będzie wykonywał rzuty karne w spotkaniu z Urugwajem - przyznał trener, który ani nie potwierdził, że Boruc faktycznie może strzelać z wapna, ani też temu nie zaprzeczył. Niewykluczone więc, że jeśli nadarzy się taka możliwość, to polski bramkarz faktycznie podejdzie do rzutu karnego.
A to nie będzie dla niego nowość. W podobnych okolicznościach zdobył już kiedyś gola, jeszcze w barwach Legii Warszawa. W 2004 roku "Wojskowi" na swoim stadionie mierzyli się z Widzewem Łódź. Przy prowadzeniu 3:0 sędzia podyktował "jedenastkę", do której podszedł właśnie Boruc i bez większych problemów wpisał się na listę strzelców.
Złe wieści w sprawie Roberta Lewandowskiego