Super Express jako pierwszy informował o tej aferze. W piątek wieczorem w gabinecie prezesa PZPN, Cezarego Kuleszy, znaleziono podsłuch. Podczas rutynowej kontroli pluskwę odkryto w obudowie grzejnika znajdującego się w gabinecie prezesa. W momencie wykrycia tego urządzenia, podsłuch był sprawny i aktywny. Policja zebrała odciski palców, przesłuchano między innymi ekipę sprzątającą, sprawdzane są niemal wszystkie pomieszczenia w związku. - Na korytarzach PZPN snuje się różne scenariusze. Padają nazwiska osób, które mogły zlecić podłożenie podsłuchu. Jedna z hipotez głosi, że mogło chodzić o załatwienie gigantycznego kontraktu. A taśmy były potrzebne do szantażu – mówią nasi rozmówcy z PZPN.
Zobacz, gdzie był schowany podsłuch w gabinecie prezesa
W poniedziałek w tej sprawie rozmawialiśmy także z Cezarym Kuleszą. Czy prezes PZPN domyśla się kto podłożył podsłuch? - Nie chcę snuć przypuszczeń, kto mógł to zrobić. Ale gabinet prezesa PZPN to miejsce, gdzie toczą się kluczowe rozmowy. Omawiamy tam między innymi szczegóły wielomilionowych kontraktów, które mają wspomóc rozwój polskiej piłki. Gdyby takie informacje wpadły w ręce niepowołanych osób, to groziło by to poważnym zagrożeniem dla interesów PZPN – mówi Super Expressowi Cezary Kulesza. - Nietrudno sobie też wyobrazić, że takie nagrania można wykorzystać do szantażu – podkreśla prezes PZPN.
Przypomnijmy, że Cezary Kulesza, były prezes Jagielloni Białystok i biznesmen z wielomilionowym majątkiem, jest prezesem związku od 18 sierpnia tego roku. Na stanowisku zastąpił Zbigniewa Bońka i zajmuje teraz gabinet swojego poprzednika. Zmiana na stanowisku prezesa PZPN spowodowała spore rotacje w organizacji. Ze związku odeszło wielu działaczy pracujących tam w poprzednich latach.