Cezary Kulesza przejął po Zbigniewie Bońku stery w Polskim Związku Piłki Nożnej. Prezes spotkał się w piątek z trenerem reprezentacji Paulo Sousą. Czy selekcjoner może czuć się zagrożony? Przed nami kluczowe mecze w eliminacjach do Mistrzostw Świata, które w 2022 roku odbędą się w Katarze. Nowy szef PZPN opowiada nam także o jego relacjach z Robertem Lewandowskim. Okazuje się, że panowie dobrze się znają, a kapitan naszej reprezentacji był bardzo blisko drużyny Cezarego Kuleszy. Dlaczego Robert Lewandowski nie podpisał kontraktu?
Sousa siedział trzy godziny w Domu Wódki! Obściskiwał się po wyjściu
Super Express: W piątek spotkał się Pan z trenerem reprezentacji Paulo Sousą. Zapewnił go Pan, że bez względu na wynik trzech wrześniowych meczów eliminacji do Mistrzostw Świata w Katarze, nie zostanie zwolniony ze stanowiska?
Cezary Kulesza: Zapewniłem trenera o moim zaufaniu. O tym, że wierzę w to, co robi. Chcę, by mógł spokojnie przygotować drużynę do zbliżających się meczów i ma moje pełne wsparcie. Kontrakt Paulo Sousy zakłada, że jeżeli nie awansujemy na Mistrzostwa Świata w Katarze, to jego umowa wygaśnie. Jeżeli zaś zakończymy eliminacje sukcesem, wówczas zostanie przedłużona o kolejny rok.
- Z ilu punktów w tych meczach (z Albanią, Sam Marino i Anglią) powinniśmy być zadowoleni?
- Z 9 punktów. Walczymy o trzy zwycięstwa.
- Jest Pan aż takim optymistą? Wierzy Pan w zwycięstwo z Anglią?
- Przez wiele lat nie mogliśmy wygrać z drużyną niemiecką. W końcu się udało. W piłce wszystko jest możliwe. Kibice muszą być pełni nadziei w nasze zwycięstwo. Wierzę, że chłopcy na boisku pokażą pazur, a trener we właściwy sposób ich zmotywuje i ustawi. Walczymy o 9 punktów.
Aby zobaczyć zdjęcia ze spotkania Paulo Sousy i Cezarego Kuleszy, przejdź do galerii poniżej.
Tajne spotkanie Cezarego Kuleszy z selekcjonerem Paulo Sousą w Domu Wódki! Mamy zdjęcia
- Możliwe jest, że trener Sousa zostanie na stanowisku bez względu na wynik eliminacji. Na przykład stwierdzi Pan, że drużyna gra zdecydowanie lepiej?
- Nie chcę aż tak wybiegać do przodu. Jak nie będzie awansu, to będziemy mocno się nad tym zastanawiać.
- Trener polski czy zagraniczny? Lepszy dla naszej kadry jest Michał Probierz, czy były trener kadry rosyjskiej i Legii Stanisław Czerczesow?
- W takich konfiguracjach tego nie oceniam. Czerczesowa znam tylko z tego, że był szkoleniowcem Legii. Michała znam doskonale, bo był 7 lat trenerem Jagiellonii Białystok. Jest też kilku innych polskich trenerów, których warto mieć na radarze, ale równocześnie nie zamykać się na zagraniczne opcje. W piłce trzeba być otwartym na wszystkie rozwiązania. Tylko tak można być najlepszym.
- Na razie polski trener awansował z Legią do Ligi Europy. Liga Mistrzów znowu odjechała, inne nasze kluby odpadły z pucharów.
- W tym roku nie było aż tak źle. Mamy Legię w fazie grupowej Ligi Europy, Raków doszedł daleko i był naprawdę bliski awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji…
- A maleńka, w porównaniu do Polski, Mołdawia, ma drużynę, która gra w fazie grupowej Ligii Mistrzów.
- Zgadza się. Od czasu do czasu możemy mieć takie przykłady. Pamiętajmy też, że przykład Sheriffa Tyraspol jest specyficzny, bo mówimy o firmie sponsorującej klub, która jest regionalnym gigantem.
- My jesteśmy Kopciuszkiem. W rankingu UEFA Ekstraklasa jest dopiero na 28 miejscu w Europie. Dramat.
- Przez kilka sezonów nie mieliśmy swoich przedstawicieli w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Rok temu Lech awansował do Ligi Europy, w tym gra Legia, a Raków rozegrał bardzo przyzwoite mecze. Zatem coś drgnęło i możemy trochę z większym optymizmem patrzeć w przyszłość.
- Co należy zrobić, by o awansie polskiej drużyny do Ligii Mistrzów nie decydowało szczęście, tylko dyspozycja na boisku?
- Nasze drużyny często pozbywają się młodych, kreatywnych polskich zawodników. Nie jesteśmy w stanie ich zatrzymać, bo dostają oferty zza granicy. Klub sprzedaje tych zawodników, by mieć pieniądze na bieżące potrzeby i większy budżet.
- Czyli mamy błędne koło: musimy ciągle sprzedawać młodych zawodników, by kluby miały więcej pieniędzy, a i tak tych pieniędzy jest nieporównywalnie mniej niż w średnim klubie w Europie. Co w takiej sytuacji może zrobić PZPN?
- Prezes PZPN nie ma wpływu na sprzedaż zawodnika. Nasze kluby mają za małe budżety, by rywalizować z ofertami zagranicznych drużyn. Wystarczy porównać Raków Częstochowa z Gent. Tu jest problem.
- Więc PZPN nic nie może zrobić?
- Będziemy pomagać w szkoleniu piłkarzy i trenerów, ale nie mamy wpływu na zatrudnienie trenera, jego pensję, czy zatrudnienie dyrektora akademii. To wszystko robi prezes klubu. Możemy za to wyszkolić trenerów, przeprowadzić kursy dla dyrektorów akademii. Dobrze wyszkoleni młodzi zawodnicy oznaczają silne reprezentacje młodzieżowe. A to przełoży się na pierwszą drużynę i budżety klubów. Być może sytuacja się zmieni, jak będziemy sprzedawać młodych piłkarzy za 20-25 mln euro czyli tak, jak np. Chorwaci.
- Skoro o finansach. Grzegorz Lato jako szef PZPN zarabiał 50 tys. zł miesięcznie. Zbigniew Boniek podobno nie pobierał wynagrodzenia, ale media podały, że miał do dyspozycji kartę kredytową PZPN z olbrzymim limitem, oraz dostawał gigantyczne premie. To prawda?
- Nic mi na ten temat nie wiadomo.
- Przecież był Pan w zarządzie PZPN. Ten zarząd nie przyznawał prezesowi Bońkowi nagród?
- Byłem w zarządzie, ale o tak dużych premiach nigdy nie słyszałem.
- A Pana pensja w PZPN?
- To będzie decyzja zarządu. Mogę pracować za zero złotych, ponieważ jestem majętnym człowiekiem. Jeśli zarząd stwierdzi, że nikt nie pracuje za darmo, to uszanuję to, co mówią.
- Będzie Pan podejmował decyzje personalne sam, tak jak Boniek w sprawie zatrudnienia Sousy, czy w porozumieniu z zarządem?
- Wypracujemy dobry model. Nie ukrywam, że wybór selekcjonera wywołuje duże emocje. Nie wyobrażam sobie, by 18-osobowy zarząd plus dodatkowe osoby dyskutowały o trenerze. Wtedy nie utrzymamy tego w tajemnicy.
- Skorzysta Pan z rad Zbigniewa Bońka?
- Mamy bardzo dobre relacje. Nic nie wskazuje, że one się zmienią. Prezes opuszczając gabinet zadeklarował, że jeśli będzie mógł pomóc, to pomoże.
- Będzie Pan rozmawiał z piłkarzami np. na temat trenera? Mówi się, że Robert Lewandowski stał za dymisją Jerzego Brzęczka.
- Nie ma co wracać do przeszłości. To mnie nie interesuje, bo nie mam na nią wpływu. Teraz patrzymy na najbliższe trzy mecze i to one są najważniejsze.
- Po objęciu funkcji prezesa PZPN rozmawiał Pan z Robertem Lewandowskim?
- Robert jest kapitanem reprezentacji Polski, więc oczywiście spotkam się z nim podczas zgrupowania. Z Robertem znamy się, kilka razy rozmawialiśmy, więc myślę, że dojdziemy do porozumienia również teraz. Pamiętam, jak chciałem go kiedyś ściągnąć do siebie do Jagielloni Białystok ze Znicza Pruszków. Lech nas jednak ubiegł.
- Jak ma wyglądać polska piłka nożna za 4 lata?
- Chciałbym, aby były widoczne efekty w szkoleniu, by grupy młodzieżowe, które będą nas reprezentowały, odnosiły coraz lepsze wyniki, grały regularnie na mistrzostwach. Następie ci młodzi zasilą pierwszą drużynę. Kolejność musi zostać zachowana. Pracujemy nad tym. Są powołane nowe zespoły i mamy pomysły, które będziemy wdrażać. Na efekty trzeba poczekać, a na ocenę mojej pracy przyjdzie czas.