- Wszystko potoczyło się szybko - relacjonuje Włodzimierz Smolarek. - Poród zaczął się w nocy z poniedziałku na wtorek. O trzeciej w nocy Ebi i Thirza byli już w szpitalu, a tuż po szóstej rano chłopak pojawił się na świecie. Wnuk urodził się w Grecji, w Kavali, tam gdzie gra Ebi. Bo choć sezon w Grecji już się skończył, to piłkarze mają jeszcze treningi. Dlatego młodzi postanowili, że ich syn urodzi się tam, a nie w Holandii, bo Ebi chciał mieć wszystko na oku, żeby pomóc w tym decydującym momencie. Ale miejsce urodzenia nie ma przecież znaczenia. Najważniejsze, że chłopak jest zdrowy, waży 3,5 kilograma, czyli jest taki dość solidny - opisuje Włodzimierz Smolarek, dla którego to pierwszy wnuk.
Patrz też: PZPN: Za co Smolarek bierze dwie "dychy"?
Ebi wyprzedził starszego brata Mariusza, który nie doczekał się jeszcze potomstwa. Ojciec piłkarza Kavali zapewnia, że nie namawiał z żoną chłopaków, aby dali im wnuki.
- Sami wiedzą, co mają robić - śmieje się Włodzimierz Smolarek.
Kibice już zaczynają się zastanawiać, czy syn Ebiego pójdzie w ślady ojca i dziadka. Ta informacja powinna wzbudzić spory niepokój, zwłaszcza w... Portugalii. Kiedyś tamtejsi dziennikarze pytali nas, czy Ebi ma syna. Chodziło o to, że na mistrzostwach świata w 1986 roku pogrążył ich Włodzimierz Smolarek, a wiele lat później, w Chorzowie, dwa gole wbił im Ebi. Właśnie dlatego zastanawiali się, czy "grozi" im trzecie pokolenie Smolarków. Teraz już wiadomo, że tak.
- Czy wnuk będzie piłkarzem? Ani ja, ani Ebi do niczego nie będziemy go namawiali. Nie wywierałem presji na syna, a i tak postawił na piłkę. Sam jestem ciekaw, jak będzie z wnukiem - kończy Smolarek.