Kamil Glik jest graczem AS Monaco, ale trzeba pamiętać o tym, że przychodził z włoskiego Torino, czyli lokalnego przeciwnika Juventusu Turyn. Mecze ze "Starą Damą" zawsze były dla Polaka niezwykle prestiżowe. Jako kapitan "Byków" musiał być liderem, który poderwie klubowych kolegów do walki na śmierć i życie z odwiecznym rywalem.
Derby Turynu zazwyczaj nie kończyły się po myśli Torino. Kamil Glik uważa, że to nie przypadek. Jego zdaniem mistrzowie Włoch od dawna są faworyzowani przez sędziów. Choć przyznał się, że za faul na Higuainie powinien dostać czerwoną kartkę, to wcale nie czuł się z tym źle. - Może i zasłużyłem na czerwoną kartkę, ale w meczach z Juve sędziowie często tego nie gwiżdżą. Tak było w ostatnich derbach Turynu. Zawodnik Torino został niesłusznie wyrzucony z boiska, a trener zdyskwalifikowany na dwa mecze. Sędziowie zawsze pomagali Juve - tak było, jest i będzie. Nie boję się użyć tych słów. - mówił odważnie Glik.