Grecki dziennik "Contra" uznał niedawno Rogera za jeden z pięciu największych niewypałów transferowych tej rundy, a trener Dusan Bajević (61 l.) odstawił polskiego Brazylijczyka od składu. Po świętach spędzonych w ojczyźnie Roger jest jednak pełen nadziei.
"Super Express": - Chyba inaczej wyobrażałeś sobie pobyt w Atenach?
Roger Guerreiro: - To wszystko jest trochę dziwne, bo początek miałem tu naprawdę dobry. Grałem, zbierałem dobre oceny, kibice przyjęli mnie nawet serdeczniej niż oczekiwałem. Potem pojechałem na zgrupowanie reprezentacji, a po powrocie nagle straciłem miejsce w składzie.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Trener mi tego nie wytłumaczył, w ogóle przestał ze mną rozmawiać. Nawet koledzy z zespołu pytali, o co chodzi. Nie rozumiem tego, żadnego konfliktu ani kłótni między nami nie było. Cóż... muszę przekonać trenera, że zasługuję na szansę, a potem ją wykorzystać.
- Cała drużna spisuje się w tym sezonie słabiej. Mieliście walczyć o mistrza, a jesteście na 9. miejscu.
- Swoje robią problemy pozaboiskowe. W tym roku w klubie zmieniał się prezes, zmieniał się właściciel. Pojawiły się kłopoty z pieniędzmi...
- Nie płacą wam?!
- Z opóźnieniem. W Brazylii często się słyszy takie historie, ale myślałem, że w Europie to się nie zdarza. Jest to dla mnie zupełnie nowa sytuacja: nigdy wcześniej nie byłem rezerwowym, nigdy nie przeżyłem kłopotów z wypłatami. Nie załamuję się jednak. Traktuję to jak nowe doświadczenie, które może mi się przydać.
- Czyli nie żałujesz przenosin do Aten?
- Nie. Zresztą ciężko być w złym humorze w takim mieście, jak Ateny. Mamy dziś 20 stopni. Wprawdzie pamiętam polskie zimy, kiedy też było 20 stopni... ale na minusie, a tu jest na plusie (śmiech).