Andrzej Niemczyk (64 l.), trener: Tak jak szóstka w totka
- W tej chwili nasze szanse na awans do ćwierćfinału są minimalne. Trzeba liczyć, że Austriacy pokonają Niemców, a my wygramy z Chorwacją. Do tego dochodzi liczenie zdobytych goli... To tak jakbym liczył, że trafię szóstkę w totka. Czyli prawie niemożliwe. Myślę, że Niemcy nie wypuszczą okazji z rąk i pokonają w poniedziałek swoich rywali.
Dorota Świeniewicz (36 l.), siatkarka: Najważniejsze, by nie odpuścić
- Nasze szanse są bardzo małe. Wierzę jednak, że będziemy się cieszyć z awansu. Na pewno nie można odpuszczać meczu z Chorwatami. Najgorsze, że nie wszystko już w naszych rękach. Pamiętam, jak, w 2003 roku podczas mistrzostw Europy Bułgarki pokonały Włoszki 3:2 i dzięki temu my awansowałyśmy do półfinału. Potem zdobyłyśmy złoto.
Robert Korzeniowski (40 l.), chodziarz: Ujrzeć natchnioną drużynę
- Ten awans to byłby cud. Owszem, były cuda: nad Wisłą czy pod Częstochową. Chciałbym wierzyć w jeszcze jeden, ale mam z tym trudności. Nasi gracze pokazali waleczność, ale zabrakło kondycji i umiejętności. Dwa rozegrane mecze oddają stan polskiej piłki. Czekam na mecz z Chorwacją, ale po to, by ujrzeć wreszcie natchnioną drużynę w meczu o honor.
Iwona Guzowska (34 l.), bokserka: Szanse tylko matematyczne
- Podobno w cuda trzeba wierzyć, ale awans jest możliwy głównie matematycznie. Będzie bardzo trudno nawet o naszą wygraną nad Chorwacją trzema czy czterema golami. Co prawda nasi piłkarze zaskakiwali już swoją grą, choćby w meczach z Portugalią, ale w mistrzostwach pokazują, niestety, grę jakiej się spodziewałam.
Krzysztof Cegielski (29 l.), żużlowiec: Niemcy zagrają o życie
- Zazwyczaj jestem człowiekiem wielkiej wiary, ale tym razem potrzebujemy zbyt dużo szczęścia, by awansować dalej. Sam mecz z Chorwatami może i wygramy, ale Niemcy po bardzo zimnym prysznicu z Chorwacją, w spotkaniu z Austrią będą mieli się na baczności i zagrają jak o życie. Moim zdaniem nie ma opcji, by zaprzepaścili taką szansę.