O możliwych przenosinach Jakuba Błaszczykowskiego do MLS mówiło się jeszcze w czerwcu. Wtedy polski skrzydłowy nie wyraził jednak zgody na transfer do Chicago Fire i postanowił powalczyć o miejsce w składzie VfL Wolfsburg. Co się opłaciło. 31-latek w tym sezonie jest podstawowym zawodnikiem "Wilków" i za swoje występy zbiera bardzo dobre recenzje.
Okazuje się jednak, że amerykański klub wcale się nie poddał w staraniach sprowadzenia do siebie reprezentanta biało-czerwonych. Jak donosi Eurosport już w piątek na trybunach PGE Narodowego podczas meczu Polska - Urugwaj mają pojawić się skauci Chicago Fire, którzy będą obserwować Błaszczykowskiego!
Ich zadaniem ma być nie tylko ocena piłkarskich możliwości zawodnika oraz jego ewentualnej przydatności do klubu, ale przede wszystkim rozmowa z nim i namówienie go na transfer. Ten miałby się odbyć jeszcze zimą, przed marcowym rozpoczęciem nowego sezonu MLS. Co na to sam zainteresowany? Kilka miesięcy temu odrzucił możliwość przenosin do USA i trudno się spodziewać, by sytuacja się zmieniła. W Wolfsburgu jest teraz podstawowym zawodnikiem, a wielokrotnie podkreślał też, że chciałby kiedyś wrócić do Wisły Kraków. Mając na uwadze jego wiek (w grudniu skończy 32 lata - przyp. red.) bardziej prawdopodobna jest opcja, że na razie zostanie jeszcze w Niemczech, a latem czy zimą za rok znów zagra dla "Białej Gwiazdy".
Jeśli jednak wybrałby kierunek amerykański, poszedłby śladami takich słynnych piłkarzy jak chociażby Kazimierz Deyna czy Pele. Oni pod koniec swoich karier też przenieśli się do Stanów Zjednoczonych, by tam grać w piłkę.
Zjawiskowa dziewczyna Jarosława Jacha [ZDJĘCIA]