Robert Lewandowski rozegrał pełne 90 minut w drugim meczu z Belgią w ramach Ligi Narodów. Wielu kibiców okrutnie krytykowało kapitana Polaków, bowiem ich zdaniem zbyt często popełniał błędne decyzje na boisku i nie potrafił poprowadzić swoich rodaków do korzystnego wyniku. I faktycznie, napastnik Bayernu Monachium nadzwyczaj często, jak na siebie, tracił piłkę i dawał się wyprzedzać rywalom, ale nie należy zapominać, że gdyby jego koledzy z drużyny Nicola Zalewski i Karol Świderski mieli więcej szczęścia (lub umiejętności), to Lewandowski schodziłby z boiska z dwiema asystami. – Robert grał słabo jako ten środkowy napastnik, ale dostawał bardzo mało podań. Sam jednak dwa razy świetnie podawał, raz uruchomił Zalewskiego, drugi raz Świderskiego i to były prawie stuprocentowe sytuacje – ocenił Jan Tomaszewski – Robert, wiadomo, że gra wtedy, jak dostaje piłki. On praktycznie nie dostawał piłek i się cofał. (…) Robert był bezradny – dodał w rozmowie z Super Expressem. Legendarny bramkarz mocno jednak skrytykował kapitana kadry za to, że nie grał on pełnych czterech spotkań w Lidze Narodów.
Jan Tomaszewski brutalnie o Lewandowskim: „Co mnie obchodzi, gdzie będzie grał?!”
Były reprezentant Polski wskazał na fakt, że Robert Lewandowski zszedł po ok. 60 minutach gry w pierwszym meczu z Belgią oraz nie zagrał ani minuty w starciu z Holendrami. – Nie podobało mi się, że Robert zszedł z boiska, co podobno było wcześniej umówione, w meczu z Belgią przy stanie 1:2 i po jego zejściu dostaliśmy 4 bramki. Nie podobało mi się to, że dostał wolne z Holandią, bo takie miały być jakieś uzgodnienia – wylicza Tomaszewski, nie rozumiejąc, jak Lewandowski mógł uzgadniać, że nie gra, podając przykład Belgów.
– Selekcjoner Belgów powiedział, że on uważa, że De Bruyne jest zmęczony i on go nawet nie bierze do Polski. Wówczas De Bruyne zabrał głos: „nie, ja nie jestem zmęczony, jestem do dyspozycji, ale skoro trener tak zadecydował, to znaczy, że nie będę grał” – przytacza Tomaszewski wskazując, że piłkarz nie może się „wykręcać” od gry.
– Natomiast u nas media doszukują się, że była tam jakaś umowa. Umawiać się, to można do kina albo na randkę, a nie na grę w drużynie narodowej! Mnie naprawdę nie obchodzą problemy Roberta w Bayernie Monachium. Co mnie obchodzi, gdzie będzie grał w klubie? Ma grać dla drużyny narodowej i niech on powie, że jest zmęczony, że nie chce grać, że tak się umówił z trenerem. Nie można tego powiedzieć – wskazał Jan Tomaszewski, odnosząc się do przykładu z De Bruyne. Na koniec podkreślił jednak, że nie zgadza się z najbardziej krytycznymi ocenami fanów za ostatnie spotkanie w wykonaniu Lewego.
Listen to "SuperSport" on Spreaker.