- Od początku meczu przecierałem oczy ze zdumienia! Nasi grali dwa razy szybciej, niż zwykle. Wymieniali podania tak szybko i tak dominowali na boisku, że było mi żal... przeciwników – opisał nam swoje wrażenia. - W dodatku, sędzia zapomniał kartek i niewiele brakowało, by kilku naszych wylądowało w szpitalu! Pewne prowadzenie 2:0, posiadanie piłki 35:65%. Jeszcze dwie, znakomite asysty Milika, spaprane okazje kapitana drużyny i... przerwa.
O drugiej połowie nie będzie ani słowa - zastrzegał się Marcin Daniec.
- Mam tylko kilka pytań - dodał. - Dlaczego wymieniono Milika, który miał na koncie gola i asystę?! Co zrobili Kamiński i Szymański przy stanie 2:1 dla Polski?! Czy to prawda, że nasi, podczas przerwy, mówili: „Jeszcze tylko 45 minut i... wakacje"? Panie trenerze, ten gość, który może uratować obronę i pana skórę, nazywa się... Glik!
Zapytaliśmy wprost, czy postawa naszych piłkarzy w drugiej połowie to był kabaret.
- Nie, bo w kabarecie jednak o coś chodzi! - podkreślił artysta kabaretowy.