Do pierwszego meczu na mistrzostwach świata w Rosji atmosfera wokół polskiej reprezentacji była niemal idealna. Piłkarze osiągali dobre wyniki, bilety na spotkania eliminacyjne, czy towarzyskie sprzedawały się w kilka godzin, a PZPN mógł przyciągać kolejnych sponsorów, którzy chętnie firmowali swoimi logotypami dobrze grającą kadrę.
Od czerwca nie jest już jednak tak wspaniale. Widać było to między innymi po październikowych spotkaniach w Lidze Narodów, czy wcześniej, podczas towarzyskiej rywalizacji z Irlandią we Wrocławiu. Kibice nie wypełnili szczelnie ani obiektu w stolicy Dolnego Śląska, ani Stadionu Śląskiego. Wszystko spowodowane było słabą grą biało-czerwonych.
PZPN dostrzegł, że popyt na kadrę nie jest już tak wielki i na listopadowe spotkanie z Czechami w Gdańsku znacznie obniżył ceny biletów. Wiele wskazuje na to, że fatalna postawa kadry nie przeszkodzi piłkarskiej centrali na zanotowanie rekordowych przychodów. "Przegląd Sportowy" donosi, że wyniosą one niemal ćwierć miliarda złotych.
A dokładnie 239 mln 970 tys zł. Takich pieniędzy PZPN nie zarobił jeszcze nigdy. Wszystko ma zostać zatwierdzone na wtorkowym zjeździe sprawozdawczym. Skąd ta ogromna kasa? Znaczną część zysków pochodzi od sponsorów, bo aż 119 mln. Budżet centrali zasilają również wpływy ze sprzedaży biletów na mecze kadry. Ma być to kwota około 24 mln zł. Sumę uzupełniają profity wynikające z przyjmowania w Polsce zagranicznych ekip (12 mln zł) oraz wpływy z umów bukmacherskich (7 mln zł).