Reprezentacja Polski wieczorem 9 października rozegrała kolejne spotkanie eliminacji mistrzostw świata. Na Stadionie Narodowym podopieczni Paulo Sousy mierzyli się z kadrą San Marino. Początek spotkania był znakomity, choć niektórych mogło martwić to, co działo się z Robertem Lewandowskim. Ten, jak zwykle, był niezwykle aktywny nie tylko na szpicy, ale także w środku pola. Rywale traktowali go dość brutalnie. W pierwszych minutach po jednym z ataków "Lewy" kulał po starciu z przeciwnikami. Po chwili znów rywale bezpardonowo go zaatakowali, a na twarzy kapitana kadry pojawił się grymas bólu.
Polska - San Marino: Lewandowski atakowany bezpardonowo. Tomaszewski miał rację?
Kibice mogli martwić się o zdrowie Lewandowskiego. Zwłaszcza, że już raz w meczu ze słabszym rywalem stracił szansę gry na kilka tygodni. Opuścił z tego powodu arcyważne spotkanie z Anglikami! Tym razem, na szczęście, nic mu się nie stało! Jan Tomaszewski na łamach "Super Expressu" regularnie powtarzał, że Lewandowskiemu dzieje się krzywda, gdy gra w środku pola i powinno się z tego, jak najszybciej zrezygnować.
Pożegnanie Łukasza Fabiańskiego. Tata bramkarza popłakał się przed meczem
- Islandczycy prawidłowo grali z Lewandowskim. Ja na ich miejscu robiłby tak samo! Jeśli on nie gra na granicy pola karnego lub w szesnastce, to nie jest chroniony. Tam obchodzą się z nim jak z jajkiem, bo każdy faul to jest rzut wolny lub rzut karny. "Lewy" się cofał na środek pola, uciekał na skrzydło i tam z nim jechali! Bo co im grozi? Najwyżej sędzia da żółtą kartkę... - analizował jakiś czas temu były bramkarz kadry, Jan Tomaszewski.
Takiego hymnu Polski na Narodowym nie było od lat! "Ciary", niesamowity efekt [WIDEO]