Korespondencja z Wembley: koszmar Szczęsnego

2011-02-27 22:44

To miał być najpiękniejszy dzień w życiu Wojciecha Szczęsnego. Spełnienie marzeń, sięgniecie gwiazd. Na trybunach ojciec, brat i dziadek, który po raz pierwszy wsiadł do samolotu, aby zobaczyć wnuka w akcji. Niestety marzenia przerodziły się w koszmary. Szczęsny zagrał najgorszy mecz w barwach "Kanonierów". Arsenal przegrał w finale Pucharu Ligi z Birmingham City 1:2. Na legendarnym Wembley. Przed ponad 80-tysięczną publicznością.

Na ten mecz lecieliśmy z rodziną Szczęsnego. - Przed telewizorem ledwo wytrzymuję napięcie, kiedy widzę Wojtka w akcji. Dziś nie wiem, jak to wszystko zniosę. Jak tak dalej pójdzie, to pożyję jeszcze ze dwa lata - mówił przed spotkaniem Maciej Szczęsny. Jeśli tak, to Wojtek niedzielnym występem rzeczywiście poważnie nadszarpnął zdrowie ojca.

Arsenal czekał na wygranie jakiegokolwiek trofeum od 2005 roku. Nie stanął jednak na wysokosci zadania. Młodych piłkarzy zjadła trema, co bezwzględnie wykorzystali przeciwnicy. Najpierw piłkę do siatki wpakował serbski gigant Nikola Żygić. Wyrównał kapitalny Robin Van Persie, który najprawdopodobniej gola przypłacił groźną kontuzją kolana.

Przeczytaj koniecznie: Liga turecka. Kamil Grosicki strzelił trzy gole dla Sivassporu!

W drugiej połowie mecz był wyrównany. Swoje okazje miały oba zespoły. W bramce Birmingham bezbłędnie spisywał się Ben Foster. Arsenalowi pomagało szczęście. Do czasu. W 89. minucie przytrafiła się prawdziwa katastrofa - polska katastrofa, jeśli przyjmiemy, że Laurent Kościelny ma polskie korzenie. Środkowy obrońca i nasz "bohater" nie krzyknęli sobie w prostej sytuacji. Pierwszy nie trafił w piłkę, drugi ją wypuścił wprost pod nogi Obafemiego Martinsa. To był koniec. Arsenal znów bez trofeum. Fani City oszaleli z radości. Wojtek załamany przemierzał boisko przepraszając z osobna każdego z kolegów.

Arsene Wenger w swoim stylu nie chciał jednoznacznie wskazać winnego. - To był typowy błąd w komunikacji. Chłopcy są zdruzgotani, ale miejmy nadzieję, że szybko się z tego podniosą. Mamy jeszcze trzy trofea do zdobycia - mówił dyplomatycznie na konferencji prasowej.

Zobacz też: "Polska" Borussia ogrywa wielki Bayern Monachium! Zapis relacji NA ŻYWO

Po meczu próbowalismy porozmawiać z Wojtkiem. Nic z tego. Nie zareagował na prośby. Szedł przed siebie - wpatrzony w nicość. Nie wytrzymał presji. Był ewidentnie zdruzgotany, załamany, bo wiedział, że nie wykorzystał niesamowitej szansy zapisania się w historii Arsenalu i w historii polskiej piłki. Poszedł na kontrolę antydopingową i...uciekł przed nami wyjściem niedostepnym dla mediów. - Przekazałam mu, że czekacie. Prosiłam go, ale zarzekł się, że nie porozmawia - poinformowała lakonicznie rzeczniczka prasowa. Widać jak na razie 21 - latek potrafi być twardzielem wykazującym się ponadprzeciętną pewnością siebie tylko, kiedy jest z górki.

Przeczytaj koniecznie: Liga hiszpańska. Barcelona znów uciekła Realowi

Niektórzy zawodnicy Arsenalu pokazali charakter. Zatrzymali się, porozmawiali. - Słuchaj, odpuśćcie Wojtkowi. Wie, że popełnił błąd. On i Laurent byli zdewastowani po końcowym gwizdku - powiedział nam Johan Djourou.

- Ta porażka na pewno jakoś na nas wpłynie. Przez kilka dni będziemy przybici. Nie ma jednak zbyt wiele czasu, aby goić rany, bo w środę gramy mecz z Leyton Orient w Pucharze Anglii. Trzeba o tym zapomnieć, ale to nie jest łatwe - żalił się Denilson.

Łaskawy dla Szczęsnego był Ben Foster, który zasłużenie został wybrany najlepszym piłkarzem finału. - Jest jeszcze młody. Moim zdaniem to będzie bramkarz Arsenalu na lata. Takie jest już życie golkipera. Jeden błąd i wszystko się wali. Widziałem go w poprzednich meczach. Jest twardym gościem i wiem, że sobie z tym poradzi - stwierdził golkiper Birmingham.

Zobacz też: Michał Kucharczyk: Jeszcze wiele drużyn straci punkty na Cracovii

Przed spotkaniem rozmawialiśmy z Markiem Lawrensonem - legendą Liverpoolu. Stwierdził, że Szczęsnego będzie można ocenić po tym, w jaki sposób zareaguje po popełnieniu pierwszego poważnego błędu. Klops przytrafił sie w najgorszym mozliwym momencie. Zobaczymy, czy szybko wyliże rany.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze