Mecze eliminacji EURO 2024 coraz bliżej, a reprezentacja Polski ma sporo problemów. Część polskich piłkarzy jest pod formą, a kilku ważnych graczy zmaga się z urazami. Najbardziej martwi sytuacja w obronie, gdzie niemal nie ma zawodnika, który nie miałby gorszego momentu w sezonie lub po prostu nie byłby kontuzjowany. Urazy leczą Glik i Karbownik, Kiwior siedzi na ławce, podobnie jak Bereszyński, Walukiewicz i Kędziora. Regularnie gra Reca i Zalewski, ale ten drugi nie imponuje formą, a obaj do tej pory w kadrze nie sprawdzali się najlepiej. Z kolei Jan Bednarek dopiero w ostatnich trzech spotkaniach zagrał pełne 90 minut, wcześniej przede wszystkim nie podnosił się z ławki. Z regularną grą problem ma także Matty Cash. Czy w takim wypadku jest w ogóle szansa, by Fernando Santos zwrócił oczy na Moskwę, gdzie występuje Maciej Rybus?
Santos sięgnie po nieoczywisty wybór?
Wybór ten byłby niezwykle ryzykowny – wielu kibiców wciąż ma za złe Rybusowi (i trudno się im dziwić), że nie opuścił Rosji, która wciąż prowadzi inwazję na Ukrainę. Nawet jeśli teraz nastroje nie są tak „bojowe” to powołanie tego obrońcy do kadry mogłoby na nowo rozbudzić negatywne emocje wokół kadry, która po MŚ i tak ma spory problem wizerunkowy.
Warto także zauważyć jeszcze jedną rzecz. O ile Rybus w Lokomotiwie Moskwa był zawodnikiem podstawowym, to w Spartaku w ostatnim czasie... gra bardzo mało – w ostatnich 8 meczach na boisku pojawił się dwa razy, łącznie na 19 minut. Od trzech spotkań tylko ogląda mecze z ławki rezerwowych. W takiej sytuacji trudno byłoby sobie wyobrazić, że Santos zaryzykuje burzę wizerunkową, by powołać zawodnika w niewiele lepszej (o ile w ogóle lepszej) formie od pozostałych. I w przeciwieństwie do Michniewicza, nie musi wydawać specjalnego oświadczenia wyjaśniającego niepowołanie Rybusa do kadry.