Maciej Rybus przeniósł się do Lokomotiwu Moskwa po nieudanej przygodzie w Olympique Lyon. W Rosji, jeszcze podczas występów w Tereku Grozny, prezentował się znakomicie i tym razem nie potrzebował czasu na aklimatyzację. Dość szybko wskoczył do pierwszego składu nowego zespołu - łącznie w całym sezonie rozegrał siedemnaście spotkań. Pod koniec 2017 roku był kontuzjowany i nie mógł występować, ale w pierwszym meczu po przerwie zimowej znów wybiegł w podstawowym składzie.
A było to starcie ważne i prestiżowe, bo Lokomotiw w derbach Moskwy mierzył się ze Spartakiem. Polak niestety nie będzie tego meczu wspominał najlepiej. Bo bardzo mocno w nim ucierpiał. W pewnym momencie rywalizacji upadł twarzą na kolano jednego z rywali i rozbił nos. Natychmiast zalał się krwią i był mocno obolały, a na zdjęciach wyglądał bardziej jak po walce MMA, niż w trakcie piłkarskiego spotkania!
Pokazał jednak, że jest twardzielem, jakich mało. Kilka minut był opatrywany poza boiskiem, a później mimo bolesnego urazu wrócił na boisko i spędził na nim pełne dziewięćdziesiąt minut! Nie zdołał pomóc swojej drużynie, bo ostatecznie sędzie po raz ostatni zagwizdał przy remisie 0:0. W tabeli rosyjskiej ekstraklasy Lokomotiw wciąż jest liderem. Po dwudziestej pierwszej kolejce ma siedem punktów przewagi nad drugim Krasnodarem i osiem nad kolejnymi w klasyfikacji Spartakiem, Zenitem St. Petersburg i CSKA Moskwa.
Un vrai guerrier mon Frérot @maciej31rybus pendant le derby de Moscou #LokomotivSpartak #derby #strongboy #mmafighter #braveheart pic.twitter.com/FnPOsw8dRh
— Marek (@marek_rr) 4 marca 2018