Michał Listkiewicz

i

Autor: East News

Michał Listkiewicz: 24 godziny meczu Polska - Niemcy

2014-10-14 10:51

Wczesny wieczór. Otwarcie bram to najpiękniejszy moment przed meczem. Są już najwierniejsi kibice, kilkuset najwyżej, reszta browaruje po okolicy. Komentują rady Jana Tomaszewskiego, by na Niemców wystawić rezerwy. Ktoś konkluduje, że odejście z PiS szkodzi. Cichcem przemyka Grzegorz Lato.

Ktoś go rozpoznaje, pozdrawia. "Panie Grzesiu, panie Michale, dziękujemy za Euro. A Bońka wspierajcie, bo wszyscy chcemy znów grać w finałach". Szczerze obiecujemy wsparcie Zibiego. Godzina przed meczem. W tunelu spotykam Adama Nawałkę. Spięty, wspominam czasy, gdy był trenerem Sandecji Nowy Sącz i łaziliśmy po górach. "Dziś wejdziesz na największą górę, Adaś" - prorokuję. Ale czy sam w to wierzę?

Adam Nawałka: Jestem spokojny o moich piłkarzy [WIDEO]

Godzina po meczu. Pod trybunami przechadza się bohater wieczoru Sebastian Mila. Trochę skrępowany rozdaje autografy, ściska się z ludźmi. Zwyczajny chłopak z naszej ulicy, piękna scena. Późna noc. Piszę SMS do Bońka. Dziękuję za to, że tysiące piłkarskich społeczników jak kraj długi i szeroki może z podniesioną głową pójść na wioskowy mecz, poprosić wójta o wsparcie dla miejscowej drużyny.

Niedzielny świt. Odpowiedź od Bońka, przebija z niej wzruszenie i duma. Teraz wszyscy jesteśmy prezesami PZPN, 38 milionów prezesów. Czytam medialne komentarze. Obok wspaniałych są i takie, że nie chce się jeść śniadania. Zamiast o sukcesie i historycznej chwili jest o farcie, ślepej kurze z ziarnem, zmarnowanych przez rywala sytuacjach.

Niedzielne południe. Wizytuję stadion w Osijeku przed meczem Chorwacja - Azerbejdżan. Skansen, liszaj na ścianach, trybuny z czasów marszałka Tito. Tu zagra Luka Modrić. Setki dzieciaków czekają przed hotelem na autografy chorwackich gwiazd. Doczekają się, nikt odmową nie doprowadzi ich do łez jak polski trener przed Euro. Wrócę nocnym pociągiem, muszę zdążyć na mecz ze Szkocją. Usiądę za bramką od strony mostu, z kibicami z Trzebicza. Żadne to "janusze", chłopaki dopingują, ile wlezie. A w środę zwycięstwo nad Szkotami zamierzam fetować na meczu pucharowym w Stargardzie Szczecińskim.

Arkadiusz Milik: Jesteśmy gotowi na Szkocję [WIDEO]

Może Błękitni albo Tychy dotrą do finału i 3 maja zagrają tam, gdzie polegli Niemcy? W październiku 1973 roku na prywatce po sukcesie na Wembley poznałem późniejszą żonę. W sobotni wieczór po 41 latach kochałem naszych piłkarzy tak jak wtedy tę pannę. W uczuciach jestem stały, a tu przed nami ME we Francji, mundial w Rosji. Aż chce się żyć!

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze