W meczu z Tahiti Radosław Majecki w drugiej połowie uratował biało-czerwonych przed stratą gola. Bramkarz naszej kadry efektownie wybronił strzał rywala. Niewiele brakowało, aby spotkanie zakończył z urazem. Źle upadł na murawę. Wszystko skończyło się happy endem. - Nie patrzyliśmy na Tahiti, lecz wyłącznie na siebie, żeby strzelić jak najwięcej bramek i pokazać się z jak najlepszej strony - podsumował występ Majecki. - Cel zrealizowaliśmy. Cieszy zwycięstwo 5:0. Zagraliśmy na zero z tyłu, padło pięć bramek z przodu. Nic tylko się cieszyć. Mogłem nabawić się kontuzji, ale na szczęście tego udało się uniknąć. Noga trzyma się "na zawiasie". Nie ma żadnych problemów - przyznał lider polskiej drużyny na mistrzostwach świata.
Polska po dwóch meczach zajmuje w grupie drugie miejsce. 29 maja przed drużyną trenera Jacka Magiery starcie z Senegalem, które zadecyduje o tym, czy zespół wywalczy przepustkę do 1/8 finału. - Na analizę Senegalu przyjdzie pora, bo teraz jeszcze nie wiemy, jak oni grają - powiedział bramkarz Legii. - Po meczu z Tahiti jesteśmy zbudowani. Wyciągniemy wszystkie pozytywne elementy, które pokazaliśmy z tym rywalem i spróbujemy przełożyć to na spotkanie z Senegalem. Wiadomo, że mecz meczowi nie równy. Postawimy trudne warunki Senegalowi. Na pewno nie będzie im tak łatwo z nami, jak z Kolumbią czy z Tahiti - przekonywał młody zawodnik.
Senegal jest liderem grupy. "Lwy Terangi" odniosły dwa zwycięstwa. Pokonały 3:0 Tahiti i 2:0 Kolumbię. Jak przeciwstawić się afrykańskiej drużynie? - Trzeba uważać na to, żeby nie dopuszczać ich do strzałów ani do sytuacji podbramkowych - stwierdził Majecki. - Senegal jest groźny? Tak, ale my również jesteśmy groźną ekipą. Strzeliliśmy pięć bramek - zaznaczył bramkarz naszej kadry.