Gdyby młodzi kadrowicze wykazali większą skuteczność, to wygrana nad egzotycznym przeciwnikiem mogła być bardziej okazała - Mówiłem, że fala Tahiti nas nie zaleje - uśmiechnął się obrońca reprezentacji Polski. - Jestem bardzo zadowolony, że wygraliśmy. Na pewno jest dużo do poprawy w ofensywie. Mieliśmy dużo sytuacji, które trzeba w większym stopniu wykorzystać. Teraz krótka radość, w poniedziałek regeneracja i skupiamy się na meczu z Senegalem, bo na pewno będziemy walczyć o pełną pulę. Wiedzieliśmy, że jesteśmy dobrym zespołem. Nie chcę wracać do meczu z Kolumbią. Nie wyszedł nam. To była wpadka. Zagraliśmy po prostu słabo i nie ma co tego ukrywać. Ale to już historia. Byliśmy zdecydowanie lepsi od Tahiti. Będziemy chcieli pokazać naszą siłę w meczu z Senegalem. Uważam, że mogliśmy mieć dużo większą zdobycz punktową po dwóch meczach mundialu - stwierdził nasz kadrowicz.
Trener Jacek Magiera przeciwko ekipie Tahiti dokonał zmian m.in. w defensywie. Serafin Szota tworzył duet stoperów z Janem Sobocińskim. - Linia obrony kadry zmienia się - potwierdził piłkarz. - Bardzo dobrze czuję się na środku obrony, jak i na prawej stronie. Tym bardziej w reprezentacji Polski. Gra z orzełkiem na piersi to jest dla mnie naprawdę niesamowite wyróżnienie. Gdyby trener chciał mnie ustawić na "9", to na pewno bym wyszedł i dał z siebie wszystko. Przed mundialem dużo meczów towarzyskich zagraliśmy w Łodzi. Czujemy się tutaj jak w domu. Mam nadzieję, że zostaniemy na dłużej w tym mieście - przekonywał reprezentant Polski do lat 20.
Polecany artykuł: