Piłat Franek i faryzeusz Grzesio

2010-01-07 1:25

Niestety, źle wszedł w nowy rok nowy selekcjoner reprezentacji Franciszek Smuda. Zapewnia, że sztab, z którym będzie pracował, nie jest z łapanki, ale fakty temu przeczą.

Przecież mieli być w tym sztabie i Wałdoch, i młody Koźmiński, i jeszcze młodszy Smokowski, a są Zieliński i Furtok. Obaj dowiedzieli się o nominacji w ostatniej chwili. Jeśli to nie łapanka, to co?

Smuda zachował się jak Piłat, który umył ręce, żeby pokazać, że nie jest winny śmierci Tego Niewinnego. - Do rozmów o pieniądzach się nie wtrącałem - tłumaczył, dlaczego nie ma w sztabie Tomasza Wałdocha. Sam wynegocjował sobie cesarski kontrakt, niewiele odbiegający od 200 tys. złotych miesięcznie, zadbał o jego długość, a nie walnął pięścią w stół, gdy jego asystentowi i najbliższemu współpracownikowi proponowano zaledwie 1/10 jego poborów. Wielu szefów godzi się na obniżkę swych zarobków (służę przykładami), żeby tylko zatrudniono pracownika, na którym im szczególnie zależy. Smuda najwidoczniej nie wpadł na ten pomysł.

A już do łez rozśmieszył mnie Grzegorz Lato: "Warto w siebie zainwestować" - przyganił Wałdochowi, który chciał zarabiać więcej niż mu proponował PZPN. Szczyt cynizmu, faryzeusze mogliby się od niego uczyć. Sam "zainwestował" w siebie, załatwiwszy sobie 50 tys. złotych pensji, a innych namawia do umiarkowania.

Jeśli reprezentacja będzie odnosić sukcesy, kibice (i dziennikarze) wybaczą wiele i Smudzie, i Lacie (z tym drugim będzie trudniej). Ale jeśli zacznie przegrywać - wypomną im, że zachowali się jak Piłat i faryzeusz.

Najnowsze