Jeszcze kilka lat temu można było pomarzyć o takim wyborze w kadrze. Za zdobywanie bramek odpowiedzialny był przede wszystkim piłkarz Bayernu Monachium. Niekiedy pomagał mu w tym Arkadiusz Milik, ale większa odpowiedzialność spoczywała na barkach Lewandowskiego. Teraz może się to zupełnie zmienić.
W niebywałej formie jest bowiem Piątek. Swój strzelecki popis zaczął już w Genoi, a kontynuuje go po transferze do AC Milan. W barwach Rossonerich w każdym spotkaniu, w którym wyszedł w pierwszym składzie zdobył co najmniej jedną bramkę. Polak od razu stał się bohaterem San Siro i zachwycają się nim największe gazety na Półwyspie Apenińskim.
W dodatku w ostatnich tygodniach dobrze prezentuje się również Milik, który zdobywa bramki dla Napoli. Dlatego coraz częściej pojawiają się głosy, że Polacy powinni zagrać trójką napastników, a najbardziej wysunięty duet mieliby tworzyć Piątek z Lewandowskim. Taki pomysł nie podoba się Janowi Tomaszewskiemu.
Były reprezentant Polski uważa, że takie zestawienie wyjściowego składu byłoby błędem. - Wystawienie na Austrię Piątka obok Lewandowskiego będzie samobójstwem - powiedział Tomaszewski w rozmowie z "Expressem Bydgoskim". - Gdy słyszę tych pseudoekspertów, którzy mówią o tym, żeby cała trójka znalazła się w pierwszym składzie na spotkanie z Austrią, to już teraz mogę powiedzieć, że do przerwy będziemy przegrywać 0:3. Współczuję trenerowi Brzęczkowi, że musi wybrać jednego z tych trzech - dodaje legendarny bramkarz.
Tomaszewski uważa, że selekcjoner nie powinien wprowadzać dużych zmian w ustawieniu, co pokazały mecze Ligi Narodów. Według byłego piłkarza rolę podwieszonego napastnika zależy powierzyć Piotrowi Zielińskiemu. - Piotr Zieliński nie ma prawa grać niżej, ponieważ jest kompletnym zerem w grze defensywnej. Zieliński udowodnił już, że świetnie rozumie się z napastnikiem - wyjaśnia Tomaszewski.