Kariera Rafała Gikiewicza ruszyła z kopyta po przenosinach do Niemiec. Po sezonie 2013/14 trafił do Eintrachtu Brunszwik i na zapleczu Bundesligi zapracował na markę, która zaprocentowała transferem do Freiburga. We Fryburgu był jednak tylko rezerwowym i wykonał krok w tył, przenosząc się do Unionu Berlin. W stolicy naszych zachodnich sąsiadów przyczynił się do sukcesu, jakim był awans do Bundesligi po raz pierwszy w historii klubu. W sezonie 2019/20 opuścił tylko jeden mecz niemieckiej ekstraklasy, a totalny beniaminek pewnie utrzymał się w ekstraklasie. Władze Unionu postanowiły rozstać się z polskim bramkarzem, jednak ten wyrobił sobie nazwisko i błyskawicznie znalazł nowego pracodawcę. Przeniósł się do Augsburga i gra tam w każdym meczu od deski do deski. Eksperci i kibice doceniają jego stabilną formę, ale nie przekłada się to na powołania do reprezentacji. Jedynie Jerzy Brzęczek powołał go w maju 2019 r. na zgrupowanie kadry, jednak nie dał zadebiutować piłkarzowi z Olsztyna.
Gikiewicz się nie hamował. Wypalił o Sousie i Michniewiczu
Za kadencji Brzęczka 34-latek był w orbicie zainteresowań selekcjonera, ale to zmieniło się po przyjściu Paulo Sousy. Portugalczyk nie ukrywał, że Gikiewicz jest jego zdaniem za stary i szukał młodszych piłkarzy, by ci w przyszłości mogli zastąpić Łukasza Fabiańskiego i Wojciecha Szczęsnego. Bramkarz Augsburga nie krył żalu do byłego selekcjonera i wielokrotnie wbijał mu szpilki. Mógł liczyć, że po odejściu Sousy Czesław Michniewicz spojrzy na niego przychylniej, ale tak się nie stało. Nowy trener kadry powołał na pierwsze zgrupowanie Wojciecha Szczęsnego, Łukasza Skorupskiego, Bartłomieja Drągowskiego i Kamila Grabarę. Gikiewicz ostro skomentował ten wybór w swoim stylu po zwycięstwie Augsburga 3:0 z VfL Wolfsburg.
Paulo Sousa może pakować walizki? Brazylijczycy mają dość. Zrównali go z ziemią
Michniewicz awansował z reprezentacją na MŚ. Czy Gikiewicz znajdzie się w kadrze na Katar?
- Nie miałem kontaktu z selekcjonerem od kiedy pogratulowałem mu, że nim został. Jak patrzyłem, jak palił fajkę wodną, to sam bym się do niego przysiadł. Odpisał mi tylko: "dziękuję". Nie no, stary jestem, słyszałem. Na starych dziadków myślę, że tu nikt nie przyjedzie. Robię swoje, jak Robert Gumny będzie grał, to może przy okazji, jak za wizjonera Sousy, załapię się na krótkie spotkanie na VIP-ach, ale nadziei sobie nie robię - wypalił na antenie Viaplay Gikiewicz. Zaczepił przy tym po raz kolejny byłego selekcjonera, a po chwili skrytykował jedno z powołań Michniewicza.
- Robię swoje, czuję się dobrze, uśmiech z mojej twarzy nie znika. Jak trener Czesław Michniewicz będzie chciał mnie odwiedzić z trenerem Dawidziukiem to znają adres. Zaraz setny mecz w Bundeslidze mi wybije, więc jak mogę dawać więcej argumentów? Gram co tydzień, a w kadrze był bramkarz, który nie gra na co dzień, ale jest młodszy, więc to dla niektórych jest ważniejsze - powiedział 34-latek. Wbił przy tym szpilę Drągowskiemu, który stracił miejsce w składzie Fiorentiny, ale i tak został powołany do reprezentacji.