Pisząc o tym, co godzi w wizerunek PZPN, nie wiadomo nawet, od czego zacząć. W ostatnim czasie kibice reprezentacji Polski mogli naczytać się o aferze premiowej, ochroniarzu Lewandowskiego na którym ciążą poważne zarzuty, aferze z Mirosławem Stasiakiem obecnym na meczu z Mołdawią (która przerodziła się w wielkie nieporozumienie na linii PZPN - sponsorzy). Później też PZPN zaczął sobie szkodzić, próbując... ratować „dobre imię” związku i pozywając jednego z dziennikarzy. Piotr Żelazny nie dość, że nie usunął wpisu, który uraził PZPN, to jeszcze otrzymał pełne wsparcie większości środowiska dziennikarskiego i kibicowskiego. Teraz nawet taka sprawa, jak zwolnienie Jakuba Kwiatkowskiego, obrócona została łatwo przeciwko PZPN – a to wszystko dlatego, że związek w lakonicznym komunikacie nie potrafił nawet napisać „dziękuję” człowiekowi, który przepracował dla niego 11 lat. Z pewnością w dyskusji na temat PZPN nie pomógł materiał Rafała Steca, z którego wynika, że Paulo Sousa mógł uciec z kadry przez... nadużywanie alkoholu przez Cezarego Kuleszę. Trudno się dziwić, że na kolejne słowa krytyki wobec związku i jego prezesa decyduje się jego kontrkandydat na to stanowisko.
Marek Koźmiński bez oporu jedzie po PZPN
Kibice w sieci już nie raz stwierdzili, że wizerunkowo i organizacyjnie PZPN cofa się do lat sprzed kadencji Zbigniewa Bońka i wcześniejszych. Marek Koźmiński uważa, że uwstecznienie postąpiło znacznie dalej. – Nie powiedziałbym, że cofamy się do lat 90., Grałem w kadrze narodowej niemal przez całe lata 90., takich scen wtedy nie było. Były różne problemy natury organizacyjnej, brakowało wielu rzeczy, były spory o finanse. Ale nie przypominam sobie takiego natężenia afer o charakterze obyczajowym. Nie demonizujmy tamtego okresu. Jeśli się cofnęliśmy w czasie, to zdecydowanie dalej niż do lat 90. – mówi były reprezentant Polski w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”.
Marek Koźmiński odniósł się bezpośrednio do wydarzeń opisywanych przez Rafała Steca, którego informator przekazał, że Sousa był zszokowany zachowaniem działaczy PZPN i samego prezesa. – Nie jestem zaskoczony tymi doniesieniami. Oczywiście nie było wtedy moją intencją, żeby kogokolwiek obrazić, po prostu można było pewnych rzeczy się spodziewać. Ludzie w pewnym wieku tak łatwo się nie zmieniają – ocenił Koźmiński.