O transferze Roberta Lewandowskiego do Realu Madryt mówi się od kilkudziesięciu miesięcy. Polak ponoć od dawna jest na liście życzeń "Królewskich", a fakt, że ostatnio zmienił agenta i zatrudnił znanego w branży menendżerskiej Piniego Zahaviego ma go jeszcze przybliżyć do spełnienia marzenia i występu na Santiago Bernabeu. Sęk w tym, że sprzedażą piłkarza nie jest zainteresowany Bayern Monachium. Szefowie klubu od dawna twierdzą, że ten ma jeszcze ważny kontrakt (który notabene niedawno przedłużył) i jego obowiązkiem jest wypełnienie umowy.
Atmosfera pomiędzy "Lewym" a włodarzami Bawarczyków od jakiegoś czasu jest dość napięta. Zaczęło się od słynnego wywiadu, w którym Polak skrytykował politykę (m.in. transferową) swojego klubu. To wywołało medialną burzę, a kolejne doniesienia o transferze raczej nie wpłynęły pozytywnie na relacje pomiędzy zawodnikiem, a jego szefami.
O przenosiny do innego klubu może być więc bardzo trudno. Co zdaje się potwierdzać ostatnia wypowiedź Karla-Heinza Rummenige, prezesa rady nadzorczej bawarskiego klubu, dla magazynu "Kicker" - Znany jestem z tego, że lubię się zakładać. No więc mogę się założyć o to, że Robert Lewandowski w przyszłym sezonie na 100 procent nadal będzie graczem Bayernu - przyznał.
Na ten moment wydaje się, że transfer "Lewego" nie wypali. Niewykluczone, że ich optykę zmieni atrakcyjna finansowo oferta, ale - przynajmniej w przypadku Realu Madryt - nie wydaje się, by ktoś wyłożył za 30-letniego zawodnika ponad 100 milionów euro, bo właśnie o takiej kwocie się mówi. Wygląda więc na to, że Polak nie opuści Bayernu latem. A czy szefowie klubu pozwolą na transfer przed końcem wygasającego w 2021 roku kontraktu? To na razie pozostaje w sferze domysłów.
ZOBACZ: Real jednak nie chce Lewandowskiego?! "Nie jesteśmy nim zainteresowani"