Był rok 2008, Polska grała z San Marino również w eliminacjach do mistrzostw świata, także w Serravalle. Był to schyłek rządów Leo Beenhakkera, a reprezentacja raczej zawodziła, niż zachwycała. Kiedy biało-czerwoni prowadzi 1:0 (gol Smolarka), Beenhakker zdecydował się wprowadzić młokosa z Lecha Poznań, Roberta Lewandowskiego. 20-latek już po 8 minutach wpisał się na listę strzelców, a po meczu w strefie wywiadów był bardzo onieśmielony. - Od razu te wspomnienia mi się przypominają. Pewnie jak wejdę na boisko i zobaczę, jak to wyglądało, to wrócę do tego, gdzie to wszystko się zaczęło – mówił Lewandowski podczas tego zgrupowania.
Przemysław Ofiara: Polska w Sousie słodko-kwaśnym [KOMENTARZ]
13 lat później Lewandowski to bestia, która na mecz do Serravalle poleciała świeżo po pożarciu Albanii. Na koncie ma już 70 trafień dla Polski. - Można traktować ten mecz w różny sposób, ale ja zawsze będę chciał dać z siebie maksa, jeśli jestem na boisku – stwierdził Lewandowski.
Przewidywana jedenastka na mecz z San Marino. Sousa, chcemy debiutantów