Selekcjoner Czesław Michniewicz jest przekonany, że Patryk Kun może być wzmocnieniem reprezentacji Polski. Pomocnik Rakowa ma wiele atutów. Czy pokaże swoje walory podczas zgrupowania kadry? W ekstraklasie debiutował przed pięcioma laty. W poprzedniej kolejce rozegrał 100. występ w polskiej lidze. W dorobku ma dwa Superpuchary, Puchar Polski i wicemistrzostwo Polski. W rozmowie z naszym portalem opowiedział, jak przebijał się do ekstraklasy. - Najważniejszym krokiem było przejście z Węgorzewa do Rozwoju Katowice, gdzie dyrektorem sportowym był Kamil Kosowski. - Miałem już w CV występy w pierwszoligowym Stomilu, ale w tamtym momencie raczej nie narzekałem na nadmiar ofert - przyznał Patryk Kun w rozmowie z Super Expressem. - Nie kryję: miałem chwile zwątpienia, czy uda mi się na centralny poziom wrócić. Pojechałem na testy do Tychów, ale tam ostatecznie nie byli mną zainteresowani. Rękę wyciągnął Rozwój. Na dodatek spotkałem tam cierpliwych ludzi, bo pierwsze tygodnie i miesiące w Katowicach wcale nie były świetne w moim wykonaniu. Awansowaliśmy jednak do pierwszej ligi i... może to był ten moment, który pozwolił mi znów uwierzyć w siebie. Choć trudne chwile jeszcze wracały - wyznał i dodał: - Na przykład po sezonie w barwach Arki. Fajnie; debiut w ekstraklasie, Superpuchar. Ale też operacja nadgarstka. Kiedy jesteś już w najwyższej lidze, chciałbyś w niej pozostać. A tu brakowało ekstraklasowych ofert. Konkretne były tylko z pierwszoligowych zespołów: z Rakowa i z GKS Katowice. Żeby pójść do przodu, znów trzeba było zrobić krok w tył. Wybrałem Częstochowę... - opisywał skrzydłowy wicemistrza Polski.
To właśnie przenosiny do Rakowa Częstochowa to był strzał w dziesiątkę. Pod okiem trenera Marka Papszuna rozwinął się na tyle, że stał się kluczowym piłkarzem w jego ekipie i zapracował na powołanie do reprezentacji Polski. Ale także w Rakowie miał trudny okres, gdy leczył kontuzję. - Najpierw awans do ekstraklasy, potem utrzymanie, Puchar Polski, wicemistrzostwo - wyliczał kadrowicz. - Wszystko – łącznie ze mną – samo się napędzało. Bardzo się też u trenera Marka Papszuna rozwinąłem piłkarsko. Pod względem taktycznym, ale też fizycznym czy technicznym. Tyle że to też nie była prosta droga bez zakrętów. Pół roku męczyłem się z zapaleniem spojenia łonowego, a powrót na boisko utrudniła pandemia - stwierdził Patryk Kun w rozmowie z "Super Expressem".