Cezary Kulesza od początku swojej kadencji jako prezes PZPN nie miał łatwo. Już po paru miesiącach musiał poradzić sobie m.in. z ucieczką Paulo Sousy i wydawało się, że zatrudnienie Czesława Michniewicza, choć wątpliwe PR-owo, sportowo się obroniło. Później jednak na prezesa polskiego związku spadały kolejne problemy – afera premiowa, słaba gra drużyny pod wodzą Fernando Santosa, afera z Mirosławem Stasiakiem. Wizerunek PZPN oraz kadry jest mocno nadszarpnięty, a ostatnia rozmowa Cezarego Kuleszy w radiu RMF FM niewiele zdołała pomóc, bo chwilowo więcej mówi się o obecności alkoholu na wyjazdach, niż o stanie polskiej piłki. Kadrowicze oraz przedstawiciele PZPN udali się już do Tirany, choć... nie odprawiali się razem.
Cezary Kulesza przyłapany na lotnisku przed lotem do Albanii
O ile zatrudnienie Czesława Michniewicza spłaciło się Cezaremu Kuleszy sportowo, tak sięgnięcie po Fernanso Santosa, choć wydawało się zdecydowanie lepszym ruchem, póki co jest opłakane w skutkach. Portugalski szkoleniowiec nie potrafi wykrzesać z reprezentantów Polski ich najlepszego oblicza i przez to fani muszą drżeć o wynik w Tiranie.
Wielu zastanawia się, czy ewentualna porażka z Albanią nie wyczerpie cierpliwości Cezarego Kuleszy i ten nie zdecyduje się na zwolnienie sowicie opłacanego szkoleniowca. Prezes PZPN będzie osobiści zerkał na to, jak wygląda gra polskiego zespołu w meczu z Albanią, bowiem udał się on z kadrą do Tirany. Co ciekawe jednak, delegacja PZPN była odseparowana od piłkarzy na lotnisku, choć wszyscy lecieli jednym samolotem. Potwierdzają to zdjęcia z lotniska – gdy Kulesza szykował się do odlotu, próżno było tam szukać piłkarzy naszej kadry. Jest to jedna z decyzji PZPN-u podjęta po ostatnich wydarzeniach w Mołdawii. Czy to pomoże w jakiś sposób Biało-Czerwonym? Przekonamy się już w jutro, 10 września, gdy zagrają oni przeciwko Albanii.