Reprezentacja Polski nie ma obecnie dobrej prasy. Gra Biało-czerwonych pod wodzą Fernando Santosa pozostawia wiele do życzenia. Nasza kadra ledwo pokonała 2:0 Wyspy Owcze i po czterech meczach zajmuje jedynie trzecie miejsce, ustępując w tabeli miejsca Czechom i Albanii. W przeddzień kolejnego meczu eliminacji Euro 2024 wokół kapitana drużyny Roberta Lewandowskiego znów zrobiło się głośno.
Afera kolacyjna na mundialu. PZPN zabiera głos
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego” Piotr Wołosik poinformował w swoim artykule, że w środowisku krąży plotka dotycząca „afery kolacyjnej” na mistrzostwach świata w Katarze.
- Usłyszałem plotkę. Albo i nie plotkę. Mundial w Katarze. Dzień po meczu z Meksykiem. Robert Lewandowski zaprasza reprezentantów Polski na kolację w słynnej restauracji Nusr-et. Jego PR-owcy przekonują, że kapitan robi atmosferę, w końcu zaprosił zespół na steki solone przez tego sławnego czy też niesławnego Salt Bae. Pojawiły się zdjęcia, atmosfera przednia, narracja poszła w świat, a na koniec przyszła faktura na PZPN. Chyba trochę brak klasy, prawda? – napisał.
Ostro zareagował na to bliski przyjaciel, a zawodowo menedżer Roberta Lewandowskiego, Tomasz Zawiślak, który zabrał głos za pośrednictwem portalu Meczyki.pl.
- Ja też słyszałem plotkę, albo i nie plotkę, że PZPN rozpowszechnia takie bzdury, aby uderzyć w Roberta i to w przed dzień najważniejszego meczu eliminacji. Co za przypadek. Jak to z plotkami bywa, często niewiele mają one wspólnego z prawdą. Fakty są takie, że za kolację zapłacił prywatnie Robert, który żadnego zwrotu od PZPN nigdy nie oczekiwał i nie dostał. Insynuowanie, że Robert wystawił za to fakturę dla PZPN jest kłamstwem – powiedział na łamach Meczyki.pl.
Finalnie komunikat wydał także Polski Związek Piłki Nożnej, który stwierdził, że prasowe doniesienia nie są prawdziwe.
- Stanowczo odcinamy się od dzisiejszych doniesień medialnych, dotyczących prywatnych aktywności naszych zawodników w czasie MŚ w Katarze. Kolacja, o której pisze część mediów była prywatną inicjatywą piłkarzy, za którą zapłacił kapitan drużyny z prywatnych pieniędzy – twierdzi w komunikacie Tomasz Kozłowski, dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN.