Od pewnego czasu kontuzja pleców była największym zmartwieniem Jakuba Błaszczykowskiego. Polak z urazem walczył od listopada - to właśnie towarzyskie spotkanie z Meksykiem było jego jego ostatnim. Od tamtej pory pauzował i choć kilka razy wydawało się, że jest bliski wznowienia treningów, to cały czas odczuwał dyskomfort.
I wreszcie zdecydował się na dość drastyczny ruch. W porozumieniu z trenerami VfL Wolfsburg postanowił wyjechać z Niemiec i przybyć do Płocka, gdzie od kilkunastu dni trenował indywidualnie. Opiekował się nim Leszek Dyja, spec od przygotowania fizycznego miejscowej Wisły, który jednocześnie zna piłkarza sprzed lat, bo pracował z nim, gdy był w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski za kadencji Waldemara Fornalika.
I wygląda na to, że ćwiczenia z ekspertem przyniosły zamierzony efekt. Jak donosi portal Sportowefakty.wp.pl Błaszczykowski wrócił już do miasta Volkswagena, a we wtorek pojawił się na treningu pierwszego zespołu! To świetne wieści nie tylko dla kibiców "Wilków", ale też kadry Adama Nawałki i samego selekcjonera. Nikogo nie trzeba przekonywać, że 32-latek jest bardzo ważną postacią z drużynie narodowej.
Czy w tym sezonie zdąży się jeszcze pojawić na boisku w rozgrywkach Bundesligi? Jeśli tylko będzie zdrowy, to zapewne tak. Wolfsburgowi do końca zmagań pozostało pięć spotkań, w których musi zrobić wszystko, byle tylko uratować się przed spadkiem z niemieckiej ekstraklasy.
ZOBACZ: Piszczek wbił szpilkę Lewandowskiemu? "Nie przyjąłbym oferty Bayernu"