Problemy Jakuba Błaszczykowskiego zaczęły się jeszcze w listopadzie 2017 roku. Wówczas po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Polski (zagrał 75 minut z Urugwajem i niecały kwadrans z Meksykiem) zaczęły mu doskwierać bóle pleców. Początkowo był kłopot z ustaleniem przyczyn takiego urazu, a co za tym idzie z wybraniem odpowiedniego leczenia. Czas mijał, a 32-latek wciąż nie mógł trenować na pełnych obrotach.
W zimowej przerwie z rozgrywkach Bundesligi poleciał co prawda z drużyną VfL Wolfsburg na zgrupowanie do Hiszpanii, ale i tam większość czasu spędził na siłowni, bo kontuzja cały czas nie dawała mu spokoju. Wygląda jednak na to, że to, co najgorsze, już za Błaszczykowskim. Niemiecki portal Sportbuzzer.de poinformował, że Polak ostatnio trenował już z zespołem - przez 45 minut brał udział we wtorkowych zajęciach z resztą kolegów.
Co najważniejsze nie stronił od bezpośrednich, fizycznych starć, a to oznacza, że on sam jest już pewny swojej dyspozycji i zdrowia. I to świetny prognostyk. Prawdopodobnie w ciągu kilkunastu najbliższych dni Błaszczykowski powinien być do dyspozycji trenera i wrócić do walki o miejsce w pierwszym składzie Wolfsburga. To też bardzo dobra informacja dla selekcjonera Adama Nawałki, bo do tej pory 32-latek był podstawowych skrzydłowym reprezentacji biało-czerwonych.
ZOBACZ: Błaszczykowski o konflikcie z Lewandowskim: Jesteśmy różni