"Super Express": - Jak się poczułeś, gdy usłyszałeś tę koszmarną diagnozę?
Sebastian Boenisch: - To był dla mnie szok. Zadzwoniłem do ojca, żeby poinformował o wszystkim moich szefów z Werderu i trenera Smudę. Na szczęście w klinice w Augsburgu zajęto się mną bardzo szybko i troskliwie. Nie pozwolono mi za dużo myśleć...
- A nie przeszło ci przez głowę, że to może być koniec kariery?
- Nie, ani przez moment. Pomyślałem, że jeśli tutaj zajmą się mną fachowcy, to reszta będzie zależała ode mnie. Już raz udało mi się przetrwać pół roku rehabilitacji i powrócić do treningów. Wytrzymam to drugi raz i wrócę na boisko! Dlatego tak szybko poddałem się ponownej operacji.
- A była inna możliwość?
- Można było się leczyć zastrzykami albo innymi lekami, ale w moim wypadku nie miało to sensu. Ból w kolanie mógłby się pojawić po czterech, może pięciu miesiącach. Mam dopiero 24 lata i chcę wrócić do pełnej sprawności fizycznej, bo wierzę, że przede mną jeszcze wiele lat kariery.
Przeczytaj koniecznie: Była dziewczyna Ronaldo - Nereida Gallarado krytykuje jego obecną partnerkę - Irinę Shayk - GALERIA
- Jak to możliwe, że nic cię nie bolało, wznowiłeś treningi, a lekarze coś znaleźli w kolanie?
- Prześwietlenia kolana, które były robione w tym czasie, nie pokazały wszystkiego. Lekarze tłumaczyli to tak, że jedna część chrząstki nie odbudowała się tak jak powinna. Powodem były rany, które zostały po poprzedniej operacji. Dlatego trzeba było jeszcze raz otworzyć kolano i je oczyścić. Cały zabieg trwał 70 minut.
- Jak się czujesz?
- Fizycznie dobrze. Po zabiegu nic mnie nie bolało, kolano nie puchło. Dwa dni po operacji pojechałem do ośrodka rehabilitacyjnego w Duesseldorfie, gdzie będę spędzał po kilka godzin dziennie.
- A psychicznie dajesz radę?
- Nie jest najgorzej. Trenerzy i ludzie z zarządu Werderu dzwonili do mnie wielokrotnie. Usłyszałem od nich wiele słów pokrzepienia, zapewnili, że czekają na mnie. Również kibice dodają mi otuchy, wpisując się na Facebooku i stronie internetowej. Nie poddam się! Za dwa tygodnie chcę pojechać na mecz Werderu. W domu też się nie nudzę, w weekend oglądałem konkursy skoków narciarskich z udziałem Adama Małysza. Zawsze go podziwiałem i szkoda, że kończy karierę.
Wciąż to samo kolano
Z prawym kolanem Sebastian Boenisch ma od dawna kłopoty. Najpierw nie wytrzymały więzadła krzyżowe i gracz Werderu poddał się pierwszej operacji. Wrócił do gry, ale jesienią na jednym z treningów doznał kolejnego urazu i potrzebna była artroskopia. Kolano zostało wyczyszczone, a piłkarz miał właśnie wracać do gry. Okazało się jednak, że niezbędny jest kolejny, trzeci już zabieg. W tym sezonie Boenisch wystąpił tylko w jednym meczu Bundesligi.