Szymon Pawłowski, skrzydłowy reprezentacji Polski: Do kadry wróciłem silniejszy

2010-12-10 3:45

Ostatnio jestem i pechowcem, i wielkim szczęściarzem. Przez kontuzje straciłem prawie rok kariery. Ale niedawno wróciłem do gry, a kilka dni temu urodziła mi się córka Hania - mówi "Super Expressowi" skrzydłowy reprezentacji Polski Szymon Pawłowski (24 l.).

Kilka lat temu okrzyczano go „wielkim talentem”, rywalizowały o niego najmocniejsze polskie kluby, znakomicie grał w kadrze, omijały go kontuzje. Aż nagle zwaliły się na niego aż trzy nieszczęścia.

– Najgorsze było to, że po pierwszej operacji miało nie boleć, a bolało. Potem druga operacja i to samo. Nikt nie wiedział, co mi dolega. Potem okazało się, że to zerwany przywodziciel uda, który był wrośnięty w inny mięsień. Miałem też urazy pachwin, które spowodowały przepuklinę.  I to wszystko w tym samym czasie. Masakra. Były chwile, że miałem już dosyć tej rehabilitacji. Ale walczyłem i wygrałem – cieszy się pomocnik Zagłębia Lubin.

Przeczytaj koniecznie: Zagłębie Lubin - GKS Bełchatów, wynik 1:1: Pawłowski rozruszał Zagłębie

Po długich miesiącach koszmaru Pawłowski znów gra pierwsze skrzypce w Zagłębiu, chce go Lech Poznań, wraca do kadry na mecz
z Bośnią. – Cieszę się, tym bardziej że trzy lata temu debiutowałem w kadrze właśnie w spotkaniu z Bośnią i Hercegowiną – wspomina.

Pawłowski przyznaje, że nawet nie liczył, że tak szybko wróci do reprezentacji Polski.

– W październiku zagrałem pierwszy mecz od ośmiu miesięcy, a w grudniu już jadę z kadrą na mecz z Bośnią. Wróciłem do kadry silniejszy. Może zagram i strzelę gola Bośni? Jeśli się uda, zrobię kołyskę dla mojej córeczki – marzy piłkarz „po przejściach”.

Najnowsze