Podjeżdżając pod dom Piechniczka trudno nie zachłysnąć się otoczeniem. Urokliwe góry pośród żwawo budzącej się do życia na wiosnę przyrodzie robią ogromne wrażenie. - Witam w pięknej Wiśle – przywitał nas dziarsko Piechniczek, który zapuścił korzenie w tym miejscu już wiele lat temu. - Żyje mi się tu bardzo dobrze. Odkryłem to miejsce, kiedy miałem 20 kilka lat. Gdy zakończyłem zawodową karierę, przeprowadziłem się tu na stałe – opowiada Piechniczek, który do dziś wspomina moment, w którym zdecydował się właśnie na Wisłę.
Tak mieszka Antoni Piechniczek. Tajemnice domu legendy
- Było kiedyś w ośrodku Startu w Wiśle zgrupowanie, którego szefem był ówczesny szef Wydziału Szkolenia, Ryszard Koncewicz. Z jednym z jego współpracowników, Kazimierzem Górskim – legendą, która nastała po Koncewiczu – poszliśmy akurat w ten rejon, w którym dziś jesteśmy, na zabawę biegową. Wyobraźcie sobie: styczeń, osiemnaście stopni mrozu, śnieg skrzący się w pięknym słońcu. Raj na ziemi dla kogoś, kto kocha góry i narty. Zapamiętałem sobie to jedno konkretne miejsce i zacząłem realizować swoje marzenie. Najpierw wydzierżawiłem trochę ziemi, potem postawiłem na niej camping i w tym campingu spędzałem wakacje z dziećmi. A dwa lata po mistrzostwach świata w Hiszpanii rozpocząłem w tym miejscu budowę domu – zatapia się we wspomnieniach Piechniczek.
Na podwórku hasa ukochany pies Antoniego i Zyty Piechniczków, suczka rasy husky Emi. Dom, z zewnątrz utrzymany w góralskim stylu, już za progiem wita przedpokojem wypełnionym kwiatami. Ale Piechniczek prowadzi nas do swojego królestwa – pomieszczenia z mini-barem oraz zbiorem pamiątek z okresu kariery piłkarskiej i trenerskiej. Jest również – a jakże – słynny jeszcze w ubiegłym wieku kominek, przy którym trener łączył się z telewizją.
Antoni Piechniczek prezentuje swój słynny kominek
- Spędziłem – i spędzam nadal, zwłaszcza zimową porą – sporo czasu przy tym kominku. Zdaję sobie sprawę, że dzięki rozmowom z redaktorem Andrzejem Zydorowiczem z TVP Katowice, ten kominek stał się popularny w całej Polsce. Wspominam to z sentymentem, bo... człowiek był wtedy młodszy o te 40 lat i miał przed sobą inne perspektywy, niż dziś – zaznacza Piechniczek.
Pamiątek z czasów kariery jest całe mnóstwo. Puchary, odznaczenia, pamiątkowe fotografie (m.in. z papieżem). Nie brakuje markowych alkoholi, jest także kolekcja… kufli do piwa. - Przypadek to zrządził. Była taka moda, że gdzie człowiek nie pojechał, to kufelek mu wciskali – wspomina Piechniczek, który na razie nie otwiera wielkiej butelki 45-letniej whisky. - To na specjalną okazję. Na setne urodziny otworzę! - uśmiecha się.
Zobacz, jak mieszka Antoni Piechniczek w galerii poniżej.
Antoni Piechniczek: Piosenka o mnie? Myślałem, że to jaja!
Sukcesy Piechniczka sprawiały, że powstawały o nim piosenki. Słynna jest ta śpiewana przez legendarnego Bohdana Łazukę „Entliczek-pentliczek, co zrobi Piechniczek?”.
- Kiedy ją usłyszałem, pomyślałem: „Jeszcze na dobre swojej roboty selekcjonerskiej nie zacząłeś, a już piosenki o tobie śpiewają. To są jaja!”. Oczywiście dziękowałem Bohdanowi Łazuce za ten utwór i te słowa, ale... kto by to wszystko dziś pamiętał, gdyby wtedy nie było sukcesu sportowego? - podkreśla.
Mino Raiola komentuje plotki o swojej śmierci! Jest wściekły, to nie pierwszy raz