"Super Express": - Liczyłeś, ile razy próbowałeś odejść z Manchesteru United w ciągu ostatniego roku?
Tomasz Kuszczak: - Jest takie powiedzenie "do trzech razy sztuka". W moim przypadku powiodło się dopiero za ósmym podejściem.
- Transfer do Watfordu to dobry ruch z twojej strony?
- Dla bramkarza, któremu po sezonie kończy się kontrakt, to bardzo dobra opcja. Przede mną 14 meczów do rozegrania i wyłącznie to mnie interesuje. Nie czuję ujmy na honorze ze względu na to, że byłem w Manchesterze, a teraz jestem w Watfordzie. To nie jest zesłanie. Przecież łatwiej będzie mi w czerwcu wrócić do Premiership, pokazując się teraz w Championship niż w rezerwach mistrza Anglii.
- W tym sezonie Watford to jedna z drużyn z najgorszą obroną, klub broni się przed spadkiem. Nie przeszkadza ci to?
- Nie demonizujmy. W Premiership także jest kilka zespołów, które tracą dużo goli. Jestem po to, aby pomóc sobie i tej drużynie. Po zamknięciu zimowego okna możliwości wyboru przeze mnie nowego klubu były ograniczone. Przecież w Anglii mogłem przejść tylko do zespołu z niższej ligi.
- Po pierwszych zajęciach w Watfordzie powiedziałeś, że przyjechałeś do tego klubu z otwartym sercem.
- Bo już jestem takim typem człowieka, że jak się w coś angażuję, to na 100 procent. Zrobię wszystko, aby mój nowy klub wygrał jak najwięcej meczów. Wiem, jakie są oczekiwania wobec mojej osoby. Trener Sean Dyche poszedł mi na rękę i zgodził się nawet, abym raz w tygodniu trenował z "Czerwonymi Diabłami". Dlatego jeszcze z nikim w Manchesterze się nie żegnałem. A po wypożyczeniu do Watfordu menedżer Alex Ferguson życzył mi powodzenia.
- W poprzednich meczach pierwszym bramkarzem Watfordu był Scott Loach, który ma za sobą występy w kadrze Anglii do lat 21.
- Przyszedłem, aby grać, a nie rywalizować. Klub nie ściągnął mnie po to, abym zajął miejsce na ławce rezerwowych.
- Już w sobotę będziesz miał okazję sprawdzić się przeciwko wiceliderowi z Southampton. Nie martwisz się o swoją dyspozycję?
- Nie, bo jestem przygotowany. Dobrze się składa, że w debiucie trafię na silnego przeciwnika. Najważniejsze to dobrze zacząć, z grubej rury. Cieszy mnie to, że po ośmiu miesiącach odizolowania wracam do piłkarskiego życia. Muszę pokazać ludziom, że Kuszczak żyje.
- Wiesz, kto jest udziałowcem i najsłynniejszym kibicem Watfordu?
- Muzyk Elton John. Wychodzi więc, że to jednak ja zagram dla niego (śmiech).
- Z którymi klubami jeszcze rozmawiałeś w zimowym oknie transferowym?
- Najbardziej zaawansowane negocjacje prowadziłem z Olympiakosem Pireus. Było blisko, ale jednak w kilku punktach nie mogliśmy dojść do porozumienia. Ponadto było zainteresowanie m. in. z Leicester, Hull City i Watfordu.
- Reprezentacja Polski i EURO 2012 to już dla ciebie zamknięty rozdział?
- Kadra jest dla mnie ważna. Ale to, czy się w niej znajdę, zależy już od selekcjonera Franciszka Smudy. Teraz jednak nikt nie będzie mógł powiedzieć, że Kuszczak nie gra, a przecież zawsze mi to wytykano.