Videoblogi SE: Piotr Koźmiński. Historia Milika: zostawił go ojciec, dwa dramaty. Wróci jak Ronaldo?

2017-10-03 11:42

Ma 23 lata, ale już wydarzyło się w jego życiu tyle, że mógłby napisać biografię. Arek Milik  po raz drugi walczy o powrót do wielkiej piłki. Mam nadzieję, że inspiracją będzie dla niego Brazylijczyk Ronaldo, który był w równie trudnej sytuacji, a po kontuzji dotarł na sam szczyt. Trudne doświadczenia, które hartowały Milika i na boisku, i poza nim, powinny mu w tym pomóc.

Piotr Koźmiński VIDEOBLOG: Kontuzja Milika. Lekarz Polaka nie pozostawia wątpliwości!

Najdroższy polski piłkarz w historii

O kim rozmawiamy? O najdroższym polskim piłkarzu w historii. Żaden nasz gracz nie kosztował  tyle co Milik. Do 32 milionów euro, wydanych na niego przez Napoli latem 2016 roku, trzeba doliczyć kolejne: 75 tysięcy euro od Górnika dla Rozwoju Katowice, 2,6 mln euro od Bayeru Leverkusen dla zabrzan i 2,8 mln euro od Ajaksu dla Bayeru. Razem daje to kwotę 37 milionów 475 tysięcy euro, czyli ponad 161 milionów złotych.
Mówimy też o piłkarzu, który kilka wyników „wykręcił” szybciej niż Robert Lewandowski. Szybciej zadebiutował w polskiej lidze, szybciej strzelił pierwszego gola, szybciej wyjechał za granicę. Nawet teraz, gdy patrzymy na ich strzeleckie osiągnięcia w reprezentacji w wieku 23 lat „z haczykiem”, Milik nie wypada o wiele gorzej: Lewy tym wieku miał 42 mecze i 13 bramek, a napastnik Napoli 36 spotkań i 12 goli. Teraz Milik musi jednak zaczynać niemal od początku… A początki łatwe nie były… Ani na boisku, ani poza nim.

Ojciec odszedł, została matka

 

Milik dość rzadko mówi o swoim życiu prywatnym, ale przed EURO 2016 otworzył się  w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” i powiedział szczerze o pierwszym dramacie, czyli o tym, że ojciec zostawił rodzinę. Jego starszy brat Łukasz dopowiadał potem w „Super Expressie”: „Kiedy ojciec nas zostawił, ja miałem 14 lat, a Arek niespełna 7. Nie płakał. Już wtedy mówił: „ja się nigdy nie poddam”. Po latach,, jak pisał „PS”, spotkali się z ojcem, ale ze słów Arka można wywnioskować, że to już nie było to, że coś pękło nieodwracalnie… I tu moja dygresja: potem cała piłkarska Polska szalała po golach Arka, cała Polska krzyczała w niebogłosy, gdy strzelał bramkę Niemcom… A jego ojciec? Gdzie był wtedy, oglądał? Zła karma za zostawienie rodziny (czasem) wraca. Ma syna, z którego dumny był/jest cały kibicowski kraj, a sam nie może się napawać tą radością tak jak mógł i powinien. Smutne, ale raczej nieodwracalne.

Pierwsze gole i pierwsza randka

 

A wracając do piłki. Arek zaczął od Rozwoju Katowice, potem wybrał Górnika kosztem Tottenhamu (był tam na testach) i Legii Warszawa. I choć w Zabrzu wielkim orędownikiem jego talentu był trener Adam Nawałka, to początki wcale łatwe nie były. Część kibiców Górnika, zniecierpliwiona tym, że Milik bardzo długo nie mógł strzelić pierwszego gola w lidze (zaczął grać w lipcu, pierwsze bramki dopiero w kwietniu 2012 roku) zaczęła się domagać odstawienia go na ławkę. I być może do tego by doszło, gdyby w meczu  z Koroną Kielce (24. kolejka) mógł zagrać Michał Zieliński. Zagrać jednak  nie mógł, bo do Zabrza trafił właśnie z Kielc i umówiono się, że w tym spotkaniu nie zagra. Wystąpił więc Milik i… strzelił dwa gole. To był dla niego szczególny dzień, bo dokładnie tegoż dnia miał też… pierwszą randkę z Jessicą, obecną partnerką. Potem w Zabrzu było już  z górki. Oczywiście, na Bundesligę, do której „wyfrunął” potem z Górnika było wtedy za wcześnie, stąd wypożyczenia i ostatecznie transfer do Ajaksu, ale za granicą Milik  nie przepadł jak dziesiątki polskich piłkarzy przed nim. A wręcz przeciwnie.

Zanim Napoli zamknęło mu usta

 

Transfer do Napoli oznaczał da Milika wielkie zmiany, pod każdym względem, również medialnym. Włoski klub  ma to do siebie, że stara się całkowicie kontrolować medialne działania swoich piłkarzy. Tak naprawdę moim zdaniem Milikowi to pasuje, bo nigdy nie był wielkim entuzjastą udzielania wywiadów. Jeśli coś było zorganizowane, zaakceptowane przez klub, to oczywiście – pełna profeska jak to mówią. Sam się o tym przekonałem, gdy UEFA wysłała mnie do Neapolu, na wywiad z Milikiem (i Pepe Reiną) dla magazynu Ligi Mistrzów. Rozmawiało się bardzo przyjemnie, to był ten moment, gdy Arek świetnie wszedł do zespołu, miał już na koncie kilka goli w Serie A i  w Lidze Mistrzów, a przyprowadzający go na wywiad rzecznik prasowy w żywiołowym włoskim stylu krzyczał, że oto nowy „campeone, campeone!”.  Natomiast gdy Milik nie musi, to odmowy zdarzają się – delikatnie mówiąc – bardzo często. Choć tutaj koniecznie muszę opowiedzieć jedną historię. Bardzo smutną, bez happy endu, ale taką, która sprawiła, że Milik w moich oczach sporo zyskał. Mamy wspólnego kolegę, Roberta Haponiuka, wychowanka GKS Katowice, który, podobnie jak Milik, choć długo przed nim, grał w Rozwoju Katowice. Haponiuk to przyjaciel Sławomira Mogilana, trenera i można powiedzieć odkrywcy talentu Arka Milika. Niestety, los zrządził, że żona Roberta zachorowała na nowotwór. Kuracja nie przynosiła efektu, ale były plany, aby zebrać pieniądze i  dalej walczyć o jej zdrowie. Roberta znam od dziecka, na osiedlowym boisku, katowickim Tysiącleciu, zagraliśmy razem dziesiątki meczów. Pomyślałem, że warto powalczyć, pomóc, rozpropagować akcję. Tak zrodził się pomysł wywiadu z Milikiem, który był wtedy w świetnej formie. Arek z chęcią dołączył, opowiedział o seryjnie strzelanych golach i zaapelował o pomoc dla walczącej z chorobą. Zrobiliśmy wywiad dla „SE”, mieliśmy nadzieję, że pomożemy. Niestety, życie nie napisało happy endu. Potem Arek spotkał się z Robertem i jego synami, są w kontakcie, a Robert wspaniale wychowuje chłopaków. Choć ból nigdy nie minie, to życie musi toczyć się dalej, a Arek w jakimś stopniu, tamtym spotkaniem, przywrócił uśmiech chłopakom… W bardzo trudnych momentach to moim zdaniem ważne gesty…

Inspiracją powinien być Ronaldo

 

Teraz, po drugiej poważnej kontuzji, piłkarski świat się zastanawia, czy Milik wróci na szczyt. Zaraz po operacji rozmawiałem z profesorem Marianim, który operował i Arka, i setki piłkarzy w trakcie wieloletniej praktyki. Mariani jest optymistą, zapewnia, że zabieg się udał, że nie ma żadnych przeciwwskazań, aby w 2018 roku to był znów ten „stary dobry Milik”. Z drugiej strony nie brak opinii, że jednak o wielki come back będzie bardzo trudno, bo skoro ktoś dwa razy zrywa więzadła w ciągu 11 miesięcy, to coś jest nie tak… Sytuacja jest trudna, ale moim zdaniem inspiracją dla Milika powinien być Brazylijczyk Ronaldo. Ten „jedyny prawdziwy” jak mówią liczni fani jego niesamowitego talentu.

Po raz pierwszy „El Fenomeno” ciężką kontuzję kolana odniósł mając 23 lata, a więc w wieku Arka. Zdarzyło się to 21 listopada 1999 roku, w ligowym meczu Inter - Lecce. Rehabilitacja trwała niecałe pięć miesięcy, Ronaldo wrócił na murawę 12 kwietnia 2000 r. I zaledwie po 7 minutach od wejścia na boisko zerwał więzadła w tym samym, prawym, kolanie!

Wielu wieszczyło wówczas jego koniec, kolejna rehabilitacja trwała aż rok, ale potem autor 62 goli dla reprezentacji Brazylii wrócił w wielkim stylu.

Oby miał za co podziękować Marianiemu

 

W 2002 r. Ronaldo poprowadził Brazylię do mistrzostwa świata na boiskach Korei i Japonii, i został królem strzelców z ośmioma bramkami! W finale, w którym Brazylia pokonała 2:0 Niemcy, zdobył oba gole i został wybrany w tamtym roku na najlepszego piłkarza świata. Jego wcześniejsze problemy z kolanami nie przestraszyły Realu Madryt, po mundialu „Królewscy” zapłacili za niego 46 milionów euro, a Ronaldo przez pięć sezonów strzelił dla nich 104 gole w 177 meczach. Potem przeszedł do AC Milan i w 2008 r. po raz trzeci zerwał więzadła! Tym razem w lewym kolanie. Mimo to grał jeszcze w Brazylii, do 2011 r. i zakończył karierę w wieku 35 lat. Strzelił prawie 500 bramek, większość już po wyleczeniu dwóch ciężkich urazów.

Tak się składa, że Milik też wróci do gry przed mundialem, jak wtedy Ronaldo. Brazylijczyk w 2002 roku dostał nagrodę za sportowy powrót roku, a bramki strzelone w finale Niemcom dedykował francuskiemu lekarzowi, który postawił go (i to dosłownie) na nogi. Mam taką cichą nadzieję, że z Milikiem będzie podobnie. Że ten powrót będzie w wielkim stylu i że Arek będzie miał co dedykować Marianiemu…

Gerard Pique płakał nad sytuacją w Katalonii

Co wiesz o reprezentacji Polski? QUIZ

Stadion Śląski oficjalnie otwarty

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze