Zostawmy na chwile stanowisko Bayernu, choć tak naprawdę to wszystko zależy właśnie od monachijczyków. Przypuśćmy, że jakimś cudem izraelski agent namówi ich na rozpatrzenie propozycji Realu. Tylko teraz pytanie: na jakim poziomie byłaby ta oferta? Mówi się o 150 milionach euro, może nawet 160. Do tego dochodzi koszt indywidualnej umowy Lewego. Jako wielka gwiazda, przychodząca z Bayernu w glorii najlepiej opłacanego piłkarza w historii Bundesligi, Polak musiałby dostać około 30 mln euro brutto, czyli nieco ponad 15 mln euro netto (w Hiszpanii podatek od takich zarobków to prawie 50%). Zakładając, że kontrakt zostałby podpisany na 5 lat, mamy po stronie wydatków Realu około 300 milionów euro, czyli grubo ponad 1,2 miliarda złotych. Nie wypominamy Robertowi wieku, ale nasz najlepszy piłkarz ma 30 lat. Czy zatem Real rzeczywiście jest w stanie wydać 300 mln euro na sprowadzenie 30-latka? Moim zdaniem nie, a podobnie myśli Rafał Lebiedziński, świetny dziennikarz, kibic Realu, mieszkaniec Madrytu, doskonale zorientowany w realiach „Królewskich”.
Wybór napastnika w Realu jest wstrzymany do końca sezonu (albo do wcześniejszego odpadnięcia Realu z LM). I to jest logiczne. Co innego kupować 9-tkę pod Zizou, a co innego pod Pochettino, o którym się mówi, że może być następcą Francuza – mówi mi Lebiedziński. - Na dziś wygląda to tak, że Cristiano dostanie podwyżkę, a Gareth Bale przy dobrej ofercie będzie sprzedany. Przyszłość Karima Benzemy zależy od tego co będzie z Zizou. Florentino Perez uwielbia z TOP transferami czekać do końca sierpnia. Nie wykluczam, ze przy 4-4-2 to do Cristiano będzie dokupowany drugi napastnik . Na liście Realu numerem jeden jest Neymar i tylko Neymar. Nr 2 był Mbappe. Oni wciąż na niej są, ale nie trafią na Berneabeu teraz, wiec Real wybierze inną opcję. Jednak ciężko się spodziewać, że Perez, mimo iż ma 185M€ na transfery plus potencjalne 80-100 za Bale’a, wyda połowę na 30-latka – analizuje Rafał. Ale od razu dodaje: - Wszystko w rękach Zahaviego. Jeśli jest w stanie wynegocjować w Bayernie mega korzystna cenę za Lewego - to wszystko możliwe. Na tę chwilę daję temu transferowi 10% szans, jednak... po drodze jest Liga Mistrzów i przede wszystkim mundial. A Perez uwielbia kupować gwiazdy mistrzostw świata - pamiętamy transfer Jamesa 4 lata temu. Dlatego dziś 10% szans, ale po ewentualnie bardzo dobrym mundialu Lewego to może być 80%... – przewiduje Lebiedziński.
Cena to jedno, ale najtrudniejszą misję Zahavi ma do wykonania nie w Madrycie, a w Monachium. Już poprzednim menedżerom Roberta, czyli Cezaremu Kucharskiemu i Maikowi Barthelowi, Niemcy kilka razy powiedzieli „nie” na pytanie czy RL9 jest na sprzedaż. Jeszcze w styczniu Kucharski rozmawiał z nimi na ten temat i usłyszał, że Bayern nie wyraża zgody na transfer. Czy Zahaviemu powiedzą co innego? Moim zdaniem nie i na tym „operacja RL9 w Madrycie” się skończy.
Niektórzy obserwatorzy ostatnich wydarzeń wokół kapitana polskiej kadry mówią, że tak naprawdę Zahavi bardziej celuje w inny klub i inne okienko transferowe. Chodzi o PSG, gdzie rzeczywiście ma bardzo dobre kontakty - ostatnio pomógł szejkom ściągnąć Neymara i Mbappe. Tyle że PSG – z tego co wiemy – nie jest dla Lewego tak atrakcyjnym kierunkiem jak Real, a poza tym ma na dziewiątce Cavaniego, który pobił wszelkie klubowe rekordy strzeleckie (zdetronizował samego Ibrahimovicia) i nic nie wskazuje na to, że miałby przestać strzelać. PSG może więc być „grane”, ale moim zdaniem jeszcze nie tego lata…
Podsumowując: w mojej opinii głównym problemem nie jest/nie był tu agent, a długoterminowy kontrakt Lewandowskiego z Bayernem (do lata 2021 roku). A co do długiej współpracy Lewandowskiego i Kucharskiego to mówiąc szczerze: szkoda, że to się skończyło. Lewy pracował z Kucharskim ponad 10 lat, przeszli od Pruszkowa po najwyższy kontrakt w historii Bundesligi (20 mln euro rocznie). Po drodze były ciężkie negocjacje z Borussią Dortmund, której działacze pozwolili sobie wysunąć chamskie argumenty, że Polak nie może zarabiać najwięcej w zespole. Wtedy i „Kucharz”, i „Lewy” się wściekli i w końcu postawili na swoim. Teraz ich drogi się rozeszły, choć tak naprawdę finansami Kucharskiego to rozstanie nie wstrząśnie. Zamożny był już zanim zaczął współpracę z Lewandowskim. Nie przehulał kasy z kariery, sporo inwestował w nieruchomości, więc pod tym względem niezależny był od dawna. Wieloletnia współpraca z Lewym oczywiście jeszcze go wzmocniła, ale z moich informacji wynika, że pieniądze zarabia nie tylko na piłce. W Krakowie kończy budowę dużego biurowca, a to pewnie nie jedyny jego niepiłkarski biznes.
A puentując cały (kilkuletni) serial „Lewandowski i Real” chciałbym się pomylić w tej ocenie, że transferu do tego klubu nie będzie i to z dwóch powodów. Po pierwsze, byłoby super mieć Polaka w tak galaktycznym klubie jak Real, a po drugie – chciałbym, aby zarobiły na tym transferze kluby, które wychowały RL. Mechanizm solidarnościowy, czyli zapłata klubom, w których piłkarz był szkolony między 12 a 23 rokiem życia, w przypadku transferu za 150 mln euro wyniósłby aż 7,5 miliona euro! (5% całości transakcji). To oznacza, że… Legia, która akurat na RL się nie poznała, zarobiłaby 750 tysięcy euro, a Znicz Pruszków aż 1,5 mln euro! Taka sama kwota trafiłaby na konto Lecha Poznań, zarobiłaby też Borussia Dortmund, a co najważniejsze Varsovia, gdzie RL spędził kilka lat…
Zobacz również: "Fani nie kochają Roberta Lewandowskiego". Mocna opinia eksperta