Szczęsnego, który pomimo słabszych wyników Arsenalu, zbiera w Anglii znakomite recenzje, odwiedził w Londynie dziennikarz "Polska The Times".
W meczu z Boltonem (3:0) Wojtek znów spisał się bez zarzutu i po spotkaniu zadowolony z siebie rozdawał autografy i pozował do zdjęć z kibicami. - Wojtku, a gdzie jest "Fabian"? - zapytał go dziennikarz, który chciał pewnie pogadać również z rezerwowym bramkarzem Arsenalu. - Tam, na dole. Kosi trawę, do czegoś musi się przydać - odparł ze śmiechem Szczęsny.
Przeczytaj koniecznie: ŁKS Łódź: Michał Probierz już odstawia do Młodej Ekstraklasy
To kolejny żart kontrowersyjnego bramkarza z kolegów po fachu. Wcześniej ofiarą jego poczucia humoru padli m.in. Ashley Cole i Radosław Majdan. - Czy to ptak? Czy to samolot? Nie, to Ashley wyrzucający Chelsea z Pucharu Anglii! - nabijał się Szczęsny, kiedy gwazdor "The Blues" spartaczył decydujący o awansie rzut karny, posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką.
A kiedy Radosław Majdan skrytykował go za te jego kpiny, mówiąc, że "jadą mu wiochą", Szczęsny wyprowadził kontratak: - Bardzo chętnie przyjmuję krytykę, ale Majdan mówiący, że coś mu jedzie wiochą? To tak jakby Donald Tusk uczył ludzi, jak wymawiać "r".
Dla jednych to zabawne żarty zuchwałego i świadomego własnej klasy chłopaka. Dla innych - irytujący brak pokory i taktu...