Ręce złamał 11 listopada ubiegłego roku, ćwicząc ze sztangą. Wtedy wydawało się, że jego kariera zostanie na dłużej przerwana. Ale szybko wrócił do wysokiej formy. - Po kontuzji zostały tylko blizny na rękach i stalowe płytki pod skórą - zdradza "Super Expressowi" Szczęsny. - Jak się dotknie, to czuć duże śruby.
O pozycję bramkarza numer 3 w Arsenalu (numer 1 to Almunia, 2 - Fabiański) Wojtek walczy z Włochem Vito Mannone (21 l.). Niedługo trenerzy zdecydują, kto jest lepszy. A słabszy zostanie wypożyczony.
- Wcale się nie obrażę, jeśli mnie wypożyczą, bo chcę grać. Dostałem już 5 propozycji: dwie z Championship i trzy z League One, m.in. z Bristol City i Brighton. Ale niewykluczone, że nigdzie nie pójdę, bo Mannone nie jest ode mnie lepszy - z przekonaniem mówi Szczęsny.
W ubiegłym sezonie dwukrotnie zasiadł na ławce rezerwowych Arsenalu w meczu Premiership.
- Szczególnie podczas ostatniego meczu sezonu, ze Stoke (4:1), miałem nadzieję, że zadebiutuję w pierwszej drużynie Arsenalu, ale bronił Vito. Kiedy rywale mieli karnego, to pomyślałem: "Kurde, teraz jak nic Mannone obroni i będzie bohaterem". Ale wpuścił - wspomina Szczęsny.
Na razie jest najlepszy w drużynie słynnych "Kanonierów" w... ping-ponga. - Były małe klubowe mistrzostwa. Wśród piłkarzy nie mam sobie równych. Może właśnie dlatego koledzy nazywają mnie ostatnio "Wystrzałowy"? - żartuje. - Zaraz za mną jest Łukasz Fabiański i kilku innych.
Na urlop Szczęsny wyjeżdża do gorącego Dubaju.
- Myślałem jeszcze o Malediwach i Dominikanie, ale tam chłodniej niż w Dubaju, a ja uwielbiam ciepło. Chyba zasłużyłem, by się wygrzać, nie? W końcu udało mi się też zdobyć mistrzostwo Anglii do lat 18. Zwycięstwo było wyjątkowo słodkie, bo wygraliśmy w finale z Tottenhamem na ich stadionie. A ja "Kogutów" nienawidzę!
Przyjechało wielu naszych kibiców, po meczu z radości podarowałem im cały strój i zostałem w samych slipkach. Obym w przyszłym sezonie miał jeszcze więcej powodów do takiej radości - kończy Wojtek.