Rozgrywany w sobotę mecz Korona - Legia obfitował w mnóstwo emocji i wielu kibiców okrzyknęło go już najlepszym spotkaniem tego sezonu. Bo faktycznie nie brakowało w nim nic - pięknych bramek, ofensywnej gry obu drużyn, ale niestety także pomyłek sędziowskich. Wątpliwości co do pracy arbitrów były dwie, bo zdaniem niektórych obserwatorów przy bramce na 2:1 i na 3:2 dla gospodarzy były pozycje spalone. Po dokładniejszych analizach można było dojść do wniosku, że w tej pierwszej sytuacji gol został uznany prawidłowo, ale ten drugi wciąż jest mocno kontrowersyjny. Wszystko przez ustawienie Łukasza Kosakiewicza, który zaliczył asystę przy trafieniu Jacka Kiełba.
Prowadzący ten mecz Mariusz Złotek skorzystał z pomocy sędziów VAR, ale ci nie zauważyli oczywistego zdaniem niektórych spalonego. Taka decyzja natychmiast wywołała dyskusję o tym, czy arbitrzy zasiadający w wozie i śledzący na ekranach powtórki mogą mieć do dyspozycji elektronicznie wyrysowaną linię, która jednocześnie wyznaczałaby linię spalonego. Wiele w tej sprawie wyjaśnił Maciej Wandzel, były współwłaściciel Legii oraz przewodniczący Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA.
Co do linii oznaczającej spalonego to był konik @BoniekZibi aby jej NIE pokazywać. Dla konsensusu jako ESA poprosiliśmy NC+ aby ten gadżet wyeliminować. Prezes miał swoje racje choć był spór. Nie dziwię się zatem że sędziowie VAR też mają ban na to....
— Maciek Wandzel (@MaciejWandzel) 26 listopada 2017
Tym samym Wandzel zdradził kulisy negocjacji pomiędzy Ekstraklasą a Zbigniewem Bońkiem. I prezes PZPN zdecydował się szybko zabrać głos w tej sprawie. Niestety w bardzo chamski sposób. Po chwili jednak swój wpis usunął, dlatego też poniżej prezentujemy screen tej "dyskusji".
(Fot. Twitter)
Taki komentarz Bońka nie umknął oczywiście uwadze internautów, dlatego też sam prezes po raz kolejny musiał skomentować tę sytuację. I zamiast zachować się z klasą i przeprosić, zaczął z tego żartować. - Żeby nie było, że się wycofuję. Gość pi........y - dopisał. A zapytany o kogo chodzi, stwierdził: - To tajemnica mundialu. Dobranoc!.
Szef PZPN starał się też tłumaczyć, że to wcale nie był komentarz dotyczący Macieja Wandzla, a... prywatna wiadomość. - To miał być prywatny tweet. Nic więcej - odpisał jednemu z internautów. Niemniej niesmak pozostał. I jak ten brzydki wpis ma się do słów, jakie Boniek napisał ledwie kilkanaście dni temu?
Jak chcemy mieć piłkę klubową na eur.poziomie to niech wszyscy biorą przykład,bez chamstwa ,obelg,wyzwisk,zacietrzewiania,po prostu https://t.co/tILsmKGBJT
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 10 listopada 2017
ZOBACZ: Kim jest Maciej Wandzel?